– Św. Franciszek z Asyżu jest wezwaniem dla nas do krytycznej miłości Kościoła, do zaangażowania w jego sprawy – powiedział bp Krzysztof Włodarczyk podczas Mszy św. rozpoczynającej wspomnienie świętego asyżanina w parafii oo. franciszkanów w Koszalinie.
W kościele pw. Podwyższenia Krzyża w Koszalinie 3 października zostało odprawione nabożeństwo Transitus (piszemy o nim TUTAJ) wprowadzające w tajemnicę śmierci św. Franciszka z Asyżu, poprzedziła Msza św. pod przewodnictwem bp Krzysztofa Włodarczyka. Zapraszamy do lektury wybranych fragmentów homilii.
Na jej początku biskup Włodarczyk ukazał św. Franciszka jako tego, który bezbłędnie rozpoznał słowa Boga powołującego go słowami "odbuduj mój Kościół". Dla realizacji tego zadania młody Francesco porzucił zbytkowne życie i pierwszym dziełem, którego się podjął, był remont małego kościółka. – Robił to swoimi rękami tak, jak potrafił, ale zmierzył się z tym zadaniem, by z biegiem czasu zrozumieć prawdziwe znaczenie słowa Kościół i głębię tego Bożego wezwania – powiedział biskup.
Mówiąc o kryzysie Kościoła wieków średnich, któremu miał zaradzić Biedaczyna z Asyżu, biskup wskazał na analogię do współczesności. Przestrzegał jednak, by zderzając się z zepsuciem niektórych kapłanów, nie popaść, jak współcześni św. Franciszkowi w herezje i fundamentalizm religijny, co wiązało się z odrzuceniem Kościoła instytucjonalnego. – Św. Franciszek doskonale rozumiał ówczesnych krytyków Kościoła, wiele z ich zarzutów podzielał, ale uznał, że prócz słusznej krytyki Kościołowi należy się miłość oraz wypływające z niej zaangażowanie na rzecz jego reformy – podkreślił hierarcha.
Przypomniał, że tę reformę św. Franciszek zaczął od samego siebie, podejmując drogę radykalnego ubóstwa. – Św. Franciszek jest wezwaniem dla nas do krytycznej miłości Kościoła, do zaangażowania w jego sprawy, a także do prostoty chrześcijańskiego życia.
– Tu trzeba się zapytać: czym dla mnie jest Kościół. Obowiązkiem? Tradycją? Zawstydzeniem? Podporą? Nadzieją? Matką? Przewodnikiem? – pytał biskup Włodarczyk. Wskazał, że dystansowanie się współczesnych katolików od Kościoła można niekiedy usłyszeć w nazywaniu go nie określeniem "mój Kościół" lecz "ten Kościół". – Czy patrzę na Kościół jako na mój, z którym się utożsamiam, z którym przeżywam troski i nadzieje? – pytał kaznodzieja.
Następnie, za papieżem Benedyktem XVI, biskup Włodarczyk przypomniał, że bez względu na ludzką kondycję świętość Chrystusa jest obecna wśród ludzi i to ona promieniuje w Kościele, nawet wśród jego grzechów. – Mimo, że słychać niekiedy słowa, że komuś ani Kościół, ani księża nie są potrzebni, tylko sam Pan Jezus, to trzeba odpowiedzieć jasno, biblijnie: nie ma Jezusa Chrystusa bez Kościoła – stwierdził biskup.
Według niego współczesna krytyka Kościoła – dokonywana bez wiary – przyjmuje cechy chorobliwej podejrzliwości i podprawionej pychą złośliwości. Jednak, jak zaznaczył biskup, krytyka Kościoła jest dopuszczalna, o ile jej intencją jest miłość i troska o jego świętość. – Chrześcijanin może to czynić, jeśli jest gotów dokonać także korekty własnego myślenia. Tak jak św. Franciszek, który reformę Kościoła zaczął od zmiany swojego życia. Bo dopiero wtedy można rozpoznać, że w tym Kościele grzeszników żyje ukrzyżowany i zmartwychwstały Chrystus, który nie przestaje szukać zagubionych.