Różaniec to niełatwa sprawa, zwłaszcza kiedy mylą się jeszcze wszystkie tajemnice. Ale może na tym zrobionym własnoręcznie łatwiej będzie się modlić?
Sprawdzają to uczniowie Szkoły Podstawowej nr 3 w Białogardzie. Blisko setka ochotników uczestniczyła w warsztatach różańcowych. Pod okiem specjalistów od wyplatania różańców: ks. Antona Demshina i dk Krzysztofa Szumilasa powstawały z paciorków i sznurków modlitewne pomoce.
- Myślę, że dzięki temu Różaniec może stać się bardziej osobistą modlitwą. Czyli najpierw zająć dzieciom ręce, żeby otworzyć ich serca – przyznaje ks. Anton, katecheta białogardzkiej podstawówki.
W kieszeni sutanny ma własny pleciony różaniec. Ten zrobiony jest przez karmelitanki z Bornego Sulinowa, ale sam też umiałby taki zrobić. - Bardzo lubię sznurkowe różańce. Są trwałe i nic im nie szkodzi. Nawet, jeśli jakiś w kieszeni trafi do prania – dodaje ze śmiechem.
Początki łatwe nie są. Na szczęście niekwestionowany fachowiec rusza z pomocą, zanim zaplączą się wszystkie palce.
– Od lat odmawiam Różaniec na tym, który sam zrobiłem. Ale, że je rozdaję, to ciągle mam motywację do zrobienia nowego, żeby mieć się na czym modlić – tłumaczy dk Krzysztof Szumilas.
Zrobione przez niego różańce idą już w tysiące. Taką ma misję od Matki Bożej. – Kiedy oddałem się Jej w niewolę, zapytałem, co mógłbym robić, żeby bardziej szerzyć kult maryjny. Odpowiedź przyszła niemal od razu: rób różańce. Więc robię, rozdaję, uczę też innych, jak robić własne. I zachęcam do modlitwy – opowiada.
Młodsi uczniowie zmagają się ze zwykłymi supełkami, starsi uczą się, jak zawiązać „beczkę”. – Już chyba łatwiej odmówić cały Różaniec niż zrobić ten węzeł – wzdycha szóstoklasistka Weronika. Mimo to udało jej zrobić całkiem udaną dziesiątkę. – Jeszcze nie wiem, czy dam go babci, czy będę nosić w piórniku – zastanawia się dziewczynka.
Siostra Damaris Pawłowska, katechetka białogardzkiej podstawówki ma nadzieję, że własnoręcznie uplecione różańce zwiążą dzieci z modlitwą. - W październiku lekcję religii zaczynamy od dziesiątki Różańca. Dobrze, żeby każde dziecko miało własny różaniec, ale część z nich nie wie, gdzie podział się ten, który dostały przy Pierwszej Komunii. Robimy więc różańce własnoręcznie – przyznaje. – Założenie jest takie, żeby ten własny różaniec dziecko miało zawsze przy sobie: w kieszeni, w piórniku, w plecaku. Tak łatwiej uczyć się modlitwy – dodaje.