Mówi się w tym roku o rekordowej frekwencji wyborczej, także na Pomorzu. Są jednak mieszkanki diecezji, które modlą się i głosują, bo jedno i drugie jest dla nich ważne. Siostry klauzurowe dają nam prawdziwą lekcję patriotyzmu.
Istnieją miejsca oddalone od świata, o których potocznie mówi się "zamknięte", w których żyją osoby, którym los tego świata nie jest jednak obojętny. To klasztory klauzurowe. Być może niektórzy sądzą, że siostry, trwając godzinami przed Najświętszym Sakramentem, nie mają już czasu na inne sprawy, a już na pewno nie na wybory. Nic bardziej mylnego. Klaryski w Słupsku i Karmelitanki w Bornem Sulinowie, które niezwykle rzadko opuszczają klasztorne mury, na wybory stawiły się w komplecie.
- Jest nas 24. Te z nas, które z powodów zdrowotnych nie mogły udać się do lokalu wyborczego, głosowały przez pełnomocników. Bóg, honor, ojczyzna - to dla nas ważne wartości - przyznaje jedna ze słupskich mniszek.
Podobnie mówi s. Beata, przełożona Karmelu w Bornem Sulinowie, w którym mieszka 17 sióstr: - Interesuje nas los naszej ojczyzny. Dlatego wszystkie byłyśmy zagłosować. Modlimy się za Polskę regularnie. Także w niedzielę 13 października odbyła się u nas Msza św. za Ojczyznę. Prosiłyśmy Boga o prawe sumienia dla rządzących.
Jak podają sondaże i Państwowa Komisja Wyborcza, w tym roku swój głos w wyborach parlamentarnych zdecydowała się oddać rekordowa liczba Polaków - także na Pomorzu Środkowym. Mimo to 40 proc. obywateli do urn jednak nie poszło.