Koszalinianie wzięli udział w "Medytacyjnej podróży po Ziemi Świętej". Książkę Jana Wyrwasa, pod tym tytułem, będącą literackim antidotum na desakralizację świata, promowano podczas Dni Kultury Chrześcijańskiej.
Stowarzyszenie Civitas Christiana, wydawca publikacji, zaprosiło 29 października do Koszalińskiej Biblioteki Publicznej na spotkanie promujące książkę pt. "Medytacyjna podróż po Ziemi Świętej" koszalińskiego poety i filozofa Jana Wyrwasa.
Autor niewielkiego, bo niespełna 60-stronicowego dzieła, podkreślił, że jest ono wynikiem refleksji z podróży po Palestynie. Jeszcze bardziej kontemplacji miejsc, zjawisk, roślinności, fauny. Podróż zaś była wynikiem jego głębokiego kryzysu zapoczątkowanego… sukcesem artystycznym, jaki odniósł przed ponad trzema dekadami najpierw jako reżyser studenckiego teatru "JER", działającego przy Politechnice Koszalińskiej, a potem kierownik artystyczny Koszalińskiego Teatru Propozycji „Dialog”(m.in. spektakle „Mistrz i Małgorzata” na motywach powieści M. Bułhakowa oraz „Czarnoksiężnik z Archipelagu” – adaptacja teatralna słynnej powieści Urszuli Le Guin). W międzyczasie były jeszcze studia filozoficzne na KUL-u i UJ, a w latach 1980-81 członek Ogólnopolskiej Rady Programowej Alternatywnego Teatru. Wyrwas szczerze przyznaje, że sukces przyszedł zbyt szybko. – Jako 25-latek nie byłem przygotowany na to, że stałem się jako reżyser kimś tak ważnym. Nie można siebie samego budować, a ja myślałem, że centrum świata jest we mnie. I choć odnosiłem spektakularne sukcesy, dłużej nie mogłem zostać z teatrem. Talent to dar, z którego trzeba się rozliczyć, kto tego nie czyni, musi ponieść konsekwencje. Dlatego rozstałem się ze sceną, choć mnie fascynowała – stwierdził autor.
Kierunkiem, który obrał, stała się Jerozolima. – To był mój powrót do źródeł. Ale taki powrót nie jest możliwy z dnia na dzień. Dla mnie trwał kilka lat, musiałem wyjść na pustynię, gdzie doświadczyłem metanoi, głębokiej przemiany. Zapisem tej drogi, tego trwania na osobności, był zbiór poezji metafizycznej "Na pustyni miast".
Jako filozof, Jan Wyrwas podkreśla, że taka przemiana, o ile jest autentyczna, musi łączyć się, wcześniej czy później, z powrotem do ludzi. Poezja jednak jest dla nielicznych. Szukał więc formy pojemniejszej, a przez to łatwiejszej. Odnalazł ją właśnie w "Medytacyjnej podróży po Ziemi Świętej".
Publikację poprzedziły spotkania w różnych środowiskach, trwające przez wiele lat, będące połączeniem pokazu obrazów z podróży po Palestynie, przywoływaniem wydarzeń z niegdysiejszej podróży – jak choćby tego ze spotkaniem Samarytan i coraz wnikliwszym odwoływaniem się do historii tych miejsc i do Biblii. – To było moje wychodzenie do ludzi...
Według o. Piotra Włodygi, benedyktyna ze Starego Krakowa, literacka obróbka Ziemi Świętej pióra Wyrwasa jest dobra, by dosięgnąć głębszego sensu. – Największym jej walorem jest zbudowanie sceny dla wydarzeń biblijnych. Nie ma innej takiej książki, która wprowadzałaby czytelnika na dwuwymiarową scenę: tę w Ziemi Świętej i tę w jego duszy – ocenił biblista i trener komunikacji. – Czytelnik ustawia ją w swoim wnętrzu, a na niej postaci biblijne, jak również sam może na nią wkroczyć.
Ludmiła Janusewicz-Kuriata, koszalińska poetka, podkreśla walor poznawczy publikacji Wyrwasa, przenoszącej czytelnika do konkretnych miejsc Ziemi Świętej jak Jezioro Galilejskie, Wielki Rów Jordanu, Transjordania czy Góra Przemienienia. A także chodzenie z autorem po miejscach nieoznaczonych na mapie – pełnych ostów i cierni, z jakich musiała być spleciona cierniowa korona Chrystusa czy pod niebem, po którym sunie ptactwo znane z Księgi Jeremiasza. – W książce podana jest gruntowna dawka wiedzy religijnej i historycznej – ocenia artystka.
Jak dodaje Magdalena Muszyńska, która obok Ryszarda Pilicha, szefa oddziału Civitas Christiana w Koszalinie, odczytywała w KBP fragmenty utworów autora, "Medytacyjna podróż po Ziemi Świętej" to gotowe scenariusze na katechezę. – Spodziewałam się, że ta książka będzie trudna, a jest przepiękną, wręcz radosną opowieścią. Opisy są porywające, mają nas oduczyć myślenia, że Bóg jest osobą grożącą w naszym kierunku palcem.
– Przesłanie tej książki trzeba samemu odnaleźć. To Bóg, który jest, który przychodzi, Emmanuel. Cóż zatem mamy czynić? Nawiązać z Nim kontakt i zrobić wszystko, by ten kontakt utrzymać. A to się dzieje w sanktuarium serca, jak mówił papież Benedykt. Dlatego potrzebne są obrazy, konkrety, które prezentuję – podsumowuje sam autor.
Filozof i pisarz przychodzi z pomocą czytelnikowi, który zatracił widzenie świata jako sacrum. – Patrzymy na naturę myśląc o atomach. Desakralizacja jest faktem. Książka otwiera nam oczy na to, co nas otacza. Pokazuję to tam, w realiach Ziemi Świętej, ale mamy pójść dalej: do tego, co jest tu, blisko nas.
Utworami Bacha, Albinoniego i Satiego spotkanie oprawił muzycznie skrzypcowy Ari-Duet.