Jak mawiał św. Augustyn, kto dobrze śpiewa, modli się dwa razy. W Szczecinku zrobiono to więc co najmniej potrójnie. Za nami VII Zaduszki Jazzowe.
Co roku członkowie Szczecineckiego Towarzystwa Muzycznego zapraszają mieszkańców na wspólne wspominanie tych, którzy zasłużyli się dla lokalnego środowiska muzycznego, a odeszli już z tego świata.
Nie inaczej było w tym roku w kościele pw. Ducha Świętego. - To jest czas dla nas wyjątkowy, bo możemy podzielić się tym, co mamy najlepsze: naszymi talentami, naszymi zdolnościami muzycznymi - mówi Marcin Jaczewski, prezes SzTM, pomysłodawca przedsięwzięcia. I jak podkreśla, nie muzyka jest tu najważniejsza, a pamięć, także ta modlitewna.
Dlatego szczecineckie Zaduszki Jazzowe musiały rozpocząć się od Mszy świętej. - Ze specjalną, swingującą oprawą, która wprowadziła nas w klimat tego wieczoru - wyjaśnia Szymon Cieślar, dyrygent chóru Orantes.
O szczegóły zadbała Gabriela Blacha, liderka zespołu który uświetnił zaduszkowy wieczór. Było to dla niej wyjątkowe przedsięwzięcie, bo liturgię zwieńczyła "Modlitwa o pokój", który skomponował Norbert Blacha, zmarły przed siedmioma laty ojciec artystki.
Szczecineckie muzyczne wspominanie zmarłych nie ma jednak smutnego charakteru. - Mamy prawo smucić się śmiercią. Ale nie traćmy nadziei. I nie dajmy nam jej sobie odebrać - mówił w homilii o. Tymoteusz Macioszek, redemptorysta. Potwierdzili to także muzycy, którzy zakończyli wieczór muzycznym standardem "Oh when the saints". - Bo wierzymy, że ci, którzy poszli na drugą stronę, są już w niebie. A jeśli nie, to nasza modlitwa ma im pomóc - dodaje Szymon Cieślar.