Najstarszy ksiądz w diecezji zmarł po 8 latach ciężkiej choroby. Mszy pogrzebowej w Kołobrzegu przewodniczył bp Krzysztof Zadarko.
Pogrzeb śp. ks. Józefa Zwiefki odbył się 9 listopada w Kołobrzegu, gdzie mieści się Dom Księży Emerytów, w którym zmarły kapłan mieszkał od 1996 roku.
Ks. Józef Zwiefka urodził się w roku 1928, a święcenia prezbiteratu przyjął z rąk sługi Bożego bp. Wilhelma Pluty w roku 1958. Ze względów zdrowotnych już w 1991 roku przeszedł w stan spoczynku. Ostatnich 8 lat życia był przykuty do łóżka.
- Ks. Józef długo umierał, w kapłaństwie i posłudze Kościołowi, ale wiemy też, że przez wieloletnie cierpienie związane z chorobą umieranie to było szczególnie namacalne. Chcemy dziś prosić naszego Pana Jezusa Chrystusa, aby z tego długiego umierania wyrósł piękny owoc dla naszej diecezji. Tak bardzo nam dzisiaj potrzeba kapłanów - mówił bp Krzysztof Zadarko, rozpoczynając Mszę pogrzebową w kościele rektoralnym przy Domu Księży Emerytów.
Kazanie podczas Eucharystii wygłosił ks. Piotr Zieliński, dyrektor placówki.
- 8 ostatnich lat było dla ks. Józefa czasem bardzo trudnym. Był to czas niemocy, przykucia do łóżka i całkowitej zależności od innych. To wielka tajemnica przeżywania w taki sposób kapłaństwa przez tego sędziwego duszpasterza - mówił.
- Odwiedzający go nieraz zadawali sobie pytania: "Dlaczego to właśnie on został obarczony takim doświadczeniem? Dlaczego ten Boży sługa nie może dalej być w Kościele tym pasterzem, którego wszyscy pamiętają?". Dla wspólnoty Domu Księży Emerytów i dla całej diecezji ks. Józef był właśnie przez tych 8 ostatnich lat największym misjonarzem. Nie mógł stawać przy ołtarzu, aby sprawować Eucharystię, nie mógł głosić słowa Bożego, ani spowiadać. Ale właśnie to bogate i ufne życie przyniosło owoce jemu i Kościołowi. Trwając w niemocy niósł krzyż codzienności jako kapłan. Nie potrafimy przebić się przez zasłonę, która dotyka chore osoby. Nieraz może zbyt łatwo się poddajemy i mówimy: "Nie ma z nim kontaktu". Ale warto spróbować spojrzeć dalej, głębiej. Ks. Józef przeżywał swoje życie w nieznany dla nas sposób - podkreślił ks. Zieliński.
Nawiązując do testamentu spisanego przed laty przez ks. Zwiefkę, kaznodzieja zauważył: - Nigdy nie dane mi było z nim porozmawiać. Nie było to po prostu możliwe. Ale nauczył mnie bardzo wiele bez słów. Poruszyło mnie jego zaufanie Panu Bogu. W testamencie całkowicie powierzył się Kościołowi, naszej diecezji, a Dom Księży Emerytów potraktował jako swój prawdziwy dom tu na ziemi.
Na pogrzebie kapłana oprócz współbraci z Domu Księży Emerytów, sióstr i osób świeckich w nim pracujących, przedstawicieli kołobrzeskiego duchowieństwa oraz księży z diecezji, obecni byli także jego krewni, dawni parafianie oraz członkowie wspólnoty Rodzina Serca Miłości Ukrzyżowanej z Bąblińca w Wielkopolsce, której służył, zanim zachorował.
Ks. Józef Zwiefka spoczął na cmentarzu komunalnym w Kołobrzegu.