Do świtu można było wstąpić choć na chwilę do białogardzkiego kościoła św. Jerzego na modlitwę przed Najświętszym Sakramentem. Byli też tacy, którzy przy Jezusie spędzili całą noc.
Na cichej modlitwie, pobożnej lekturze lub po prostu będąc blisko wystawionego w monstrancji Jezusa, spędzili tę noc mieszkańcy Białogardu.
- Alternatywa dla zabiegania świata, zgiełku codzienności. Warto tak zatrzymać się na dłużej, wyciszyć, dać czas Panu Bogu - mówią ci, którzy zdecydowali się wstąpić do niedużego kościoła św. Jerzego. Jedni mają tę noc zapisaną w kalendarzu od kilku lat, inni wstępowali przypadkiem, czasami zaintrygowani święcącym się przez całą noc światłem w kościele.
- Ta modlitwa to swego rodzaju podsumowanie czasu, który był nam dany. Może też trochę refleksja nad tym, z czego nie skorzystaliśmy, co zmarnowaliśmy, ale przede wszystkim podziękowanie Bogu za to, co otrzymaliśmy - tłumaczy ideę nocnego czuwania ks. Mariusz Kuropatnicki.
Jak zauważa opiekun grupy Odnowy w Duchu Świętym z białogardzkiej parafii św. Jadwigi, która organizuje wydarzenie, to pomysł na zakończenie roku liturgicznego i wejście z modlitwą w nowy. - Na zakończenie roku kalendarzowego uczestniczymy w nabożeństwach, podejmujemy zobowiązania noworoczne. Rozpoczęcie nowego roku kościelnego bywa, że przechodzi mało zauważone - dodaje duszpasterz.
Czuwanie u św. Jerzego organizowane jest od kilku lat. Przychodzą na nie wierni ze wszystkich białogardzkich parafii. Niektórzy biorą udział w uwielbieniu do północy, nie brakuje jednak i takich, którzy przed Najświętszym Sakramentem na cichej modlitwie trwają do świtu. Formuła czuwania jest otwarta. W zależności od potrzeb osób czuwających, w ciągu nocy jest czas na uwielbienie, śpiewanie, rozważania, ale i cichą modlitwę osobistą w przyniesionych przed Najświętszy Sakrament intencjach.
- Z pewnością to przede wszystkim intencje osobiste, ale trudno też, kiedy tak się trwa kilka godzin przed Panem Jezusem, nie pomyśleć o tych, którzy są letni w wierze. Wydaje się, niestety, że takich jest najwięcej. Kilka razy w roku w kościele, niektóre sakramenty, ale nic ponadto. Na to nie mamy innego lekarstwa, jak modlitwa w ich intencji. Modlitwa wstawiennicza wiele może, nawet czyjeś zbawienie może zależeć od nas. Często nie myślimy o tym, przychodząc do Pana Boga z własnymi sprawami, problemami. Taka noc to okazja, żeby westchnąć też za innymi - uważa ks. Eugeniusz Kaczor, proboszcz parafii św. Jadwigi.
Czuwanie, które rozpoczęło się wieczorną Mszą św., zakończyła Eucharystia o godz. 7.