W Koszalinie zakończyły się Adwentowe Czuwania Młodych. W tegorocznym cyklu pn. "Drzewo Życia" wzięło udział 5 tysięcy osób.
Tytułowe drzewo życia symbolizowała duża monstrancja, do której młodzi podchodzili, by po zanurzeniu dłoni w wodzie chrzcielnej i uczynieniu na sobie znaku krzyża, adorować Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
W piątkowe i sobotnie wieczory grudnia takie czuwania przeżyła młodzież zgromadzona w świątyniach w Szczecinku, Złocieńcu, Pile, Miastku, Ustce, Słupsku i Kołobrzegu. Jak podaje ks. Andrzej Zaniewski, diecezjalny duszpasterz młodzieży, w sumie w Adwentowych Czuwaniach Młodych udział wzięło ponad 5 tys. osób.
Ostatniemu spotkaniu, które odbyło się 21 grudnia w koszalińskiej katedrze przewodniczył bp Edward Dajczak. Biskup podkreślił podwójny aspekt czuwania. – Ten przekaz dotyka fundamentalnych rzeczy. Po pierwsze należy odkryć odpowiedź na pytanie "kim jestem?", co przy szerokiej palecie współczesnych propozycji jest nie tylko niebagatelnym pytaniem, ale bez odpowiedzi na nie bardzo źle się idzie do drugiego człowieka – wyjaśnił. – Druga strona medalu to pokazanie bezwarunkowej miłości Boga wobec człowieka, miłości, która zawiera się w Eucharystii. Młodzi, nawet jeśli doświadczają miłości, to często jest to czymś uwarunkowane: dobrymi ocenami, osiągnięciami, talentami. A przecież dopiero bezwarunkowa miłość daje szansę przemiany.
Jak podsumował biskup Dajczak, droga, którą w tym Adwencie przemierzyli młodzi diecezjanie wiedzie od chrzcielnicy do monstrancji symbolizującej drzewo życia. - Próbujemy pokazać młodym ludziom obecność samego Jezusa – powiedział.
Podczas czuwania u stóp monstrancji, biskup polecał uczestnikom niczego przy obecnym w niej Chrystusie nie czynić, niczego nie inicjować, a podejść jedynie po to, by przyjąć dar Bożej miłości, Bożego działania.
Ks. Zaniewski zauważa, że w tym roku nie tylko więcej młodych niż w latach poprzednich wzięło udział w adwentowych czuwaniach, ale też że młodzi rzeczywiście skorzystali podczas nich z osobistego spotkania z Bogiem. – Trudno ocenić na ile głęboko przeżyli samo czuwanie przy Najświętszym Sakramencie, bo to jest przecież ukryte w sercu każdego z nich, ale patrząc na ich twarze widać było poruszenie. Taka chwila modlitwy, bez względu na to z jaką motywacją ktoś przyszedł na czuwanie, jest bezcenna.
Kapłan zauważył, że bardzo wielu uczestników skorzystało z sakramentu spowiedzi świętej. – To działo się podczas głoszenia słowa Bożego. Było widać, że to ich pobudza, że te treści do nich docierają – podsumował.