- Biznes niszczący życie ludzkie zarówno u jego początku, jak i u kresu, jest antyekologiczny - mówi o. Stanisław Jaromi, franciszkanin, znany z działalności na rzecz ochrony środowiska.
Zakonnik rozmawiał z samorządowcami biorącymi udział w spotkaniu noworocznym z biskupem oraz z klerykami WSD w Koszalinie.
W rozmowie z naszą redakcją mówił o chrześcijańskiej wizji ekologii, która zakłada spojrzenie na nią w sposób integralny. Jej zniekształceniem jest ekologia zideologizowana.
- Kwestionuje się np. różnice między światem ludzkim a zwierzęcym. Następuje odwrócenie wartości. Z perspektywy chrześcijańskiej ekologia jest troską o życie. Jest to, można powiedzieć, szeroko pojęta działalność pro life. Troszczymy się o życie ludzkie, życie zwierząt, całego Bożego stworzenia. Biznes niszczący życie ludzkie zarówno u jego początku, jak i u kresu, jest antyekologiczny. Istnieją grupy mieniące się ekologicznymi, które wspierają aborcję i eutanazję, a jednocześnie domagają się specjalnego statusu dla zwierząt. My też domagamy się szacunku dla zwierząt, ale chcemy chronić całe życie - mówił franciszkanin.
Wyjaśniając promowany przez Kościół projekt ekologii integralnej, o. Jaromi powiedział: - Zakłada on poukładanie na nowo czterech wymiarów naszych relacji. Chodzi o powrót do harmonii z Panem Bogiem, jako Stwórcą i Ojcem całej rzeczywistości; z Jego dziełem stworzenia; z ludźmi jako naszymi bliźnimi i wreszcie z samym sobą. Moje ciało też jest ekosystemem. Choroby cywilizacyjne, nowotwory, alergie pokazują, że wiele rzeczy w tym świecie nie gra.
Franciszkanin przestrzegał jednak przed demagogią ekologiczną: - Patrzenie na ekologię w sposób integralny oznacza także: korespondujący z najnowszymi badaniami i danymi naukowymi. Musimy z uwagą słuchać tego, co mówią nam ludzie uczeni, ale też wzbogacać to o wymiar teologiczny.
Mówiąc o grzechu ekologicznym, franciszkanin zauważył: - Człowiek coraz częściej ignoruje prawa przyrody i źle gospodaruje powierzonymi mu dobrami, czyli grzeszy pychą, chciwością i agresją. Musimy ciągle produkować więcej i więcej, ponieważ ekonomią rządzi prawo ciągłego zysku. Jeżeli to, co robimy, jest świadomym i dobrowolnym czynem przeciwko Bożemu stworzeniu, to mamy wtedy do czynienia z grzechem.
Franciszkanin przyznał, że nie zawsze łatwo jest ustalić konkretnego winowajcę, ponieważ nierzadko człowiek znajduje się w środku skomplikowanych struktur zła, z których trudno jest mu się uwolnić. Przypomniał jednak, że wiele też zależy od każdego człowieka i jego osobistych decyzji.
- Warto zrobić sobie ekologiczny rachunek sumienia, zwracając uwagę choćby na marnotrawstwo wody, energii, jedzenia, ale także np. na produkcję hałasu, który pełni rolę toksyny niszczącej środowisko. Możemy też przemyśleć naszą rolę jako konsumentów. Czy pytamy się, komu dajemy nasze ciężko zarobione pieniądze? Może kupując różne produkty, wspieramy toksyczne systemy, które niszczą przyrodę, np. źle traktując zwierzęta w masowych hodowlach? - pytał franciszkanin.
O. Stanisław Jaromi jest doktorem filozofii, absolwentem teologii i ochrony środowiska. Od lat angażuje się w edukację ekologiczną. Jest przewodniczącym Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu.