Póki co w niedzielnej Mszy św. uczestniczy tu kilkanaście osób. Są tacy, którzy wierzą, że da się to zmienić - remontują kościół, by wrócić do niego na dobre.
Robimy to nie tylko dlatego, że się kościół sypie, ale też żeby zjednoczyć parafian. Chcemy, żeby zawiązała się między nami więź – mówi Krzysztof Rewkowski, jeden z inicjatorów "pospolitego ruszenia" wokół należącego do bobolickiej parafii 100-letniego kościoła w Chmielnie. – Obecnie na niedzielną Mszę św. przychodzi 16–19 osób, a przecież każda z przynależących do niego wiosek to kilkadziesiąt rodzin. Zależy nam, żeby ten kościół się zapełnił.
Od zeszłorocznej jesieni po okolicznych wsiach (a do chmielneńskiej świątyni przynależą też wierni z Ujazdu i Dworzyska, nadto zaglądają goście z Jatynii czy Nowych Łozisk) roznosi się wieść, że coś dobrego dzieje się w filialnym kościele. W pierwszą sobotę lutego kilkanaście osób stawiło się, by zrobić porządki na kościelnym chórze, zanim organmistrz zabierze się za milczące od 60 lat organy. – Nie mogłem uwierzyć własnym oczom: zaglądam rano do kościoła, a tu wszyscy z wiaderkami, szmatami, pytają, co trzeba robić. Okazało się, że jednak wielu z nas to obchodzi – cieszy się Krzysztof Rewkowski. – To wszystko było uśpione. To wszystko można ruszyć. Odkąd zaczęliśmy remont, na Mszach pojawiły się nowe osoby. Trzy, ale to już coś. W tej parafii jest potencjał: ekipa, która może pociągnąć innych.
Więcej o odmianie kościoła w Chmielnie, która budzi uśpioną parafię, można przeczytać w najnowszym 7. numerze papierowego wydania "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego". Zapraszamy do lektury.