- Chcemy żyć wiarą. Marzy nam się, żeby o Panu Bogu rozmawiać w sklepie, witać się po chrześcijańsku mijając na ulicy – mówią mieszkańcy niewielkiej wiejskiej parafii. Zakasali duchowe rękawy i wzięli się do pracy.
Kilkadziesiąt osób w poniedziałkowy wieczór w wiejskim kościele to nieczęsty widok. W dodatku, choć Msza św., już się skończyła, nikt nie wychodzi. Mimo chłodu z uwagę słuchają nauki proboszcza, a potem świadectwa zaproszonego gościa.
- Chodzi nam o ożywienie naszej wiary - tłumaczą rymańscy parafianie, którzy zorganizowali trwające 11 tygodni Rekolekcje Ewangelizacyjne Odnowy Wiary.
Zaprosili na nie swoich sąsiadów. Spotykają się co tydzień od połowy lutego. Kaznodzieje są zapraszani z okolicy, ale korzystają również z miejscowych sił proboszczowskich. Jest także świadectwo tego, jak konkretnie i namacanie Bóg działa w życiu człowieka. Na koniec dzielenie się refleksją w grupach.
- To wzbudziło mały popłoch - przyznaje z uśmiechem Beata Oleksiewicz. - To małe środowisko. A może po prostu dzielenie w grupach to nowość, która sprawia dyskomfort. Ale my nie naciskamy akurat na ten punkt. Jeżeli ktoś się nie czuje na siłach, przekracza to jego możliwości, to wcale nie musi pracować w grupach, ważne, żeby przychodził, posłuchał konferencji, skorzystał z możliwości spowiedzi generalnej, przyjął dary Ducha Świętego, uznał Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela – tłumaczy liderka parafialnej wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym.
Darek Dziemiańczyk odnalazł Boga dopiero po nieudanej próbie samobójczej, w wyniku której stracił obie nogi. Podzielił się w Rymaniu świadectwem swojego nawrócenia. Foto GośćPodjęcie wysiłku organizowania długich i intensywnych rekolekcji to owoc Kursu Budowania Wspólnoty, w którym biorą udział członkowie rymańskiej grupy odnowowej.
– Podczas kursu odkryliśmy, że naszym wspólnym ogromnym pragnieniem jest, by ta parafia ożyła. Chcielibyśmy, żeby relacja z Panem Bogiem nie była czymś abstrakcyjnym albo bardzo prywatnym, ale najzupełniej normalną codziennością; żeby o Panu Bogu można było rozmawiać w sklepie, w pracy, żeby mieszkańcy witali się po chrześcijańsku mijając się na ulicy. Marzy nam się kawałek Królestwa Bożego na ziemi – mówi Marcin Muszyński.
Nauki rekolekcyjne oprócz proboszcza głoszą zaproszeni kaznodzieje. Foto GośćNa konkretne owoce liczy też rymański proboszcz. – Chciałbym, żeby parafianie byli świadomi swojej wiary, umocnieni nadzieją i potrafili żyć miłością do Boga i drugiego człowieka. Pan Bóg będzie nas pytać o miłość, nie o to, jak często i długo byliśmy w kościele. Oczywiście zapełnione kościelne ławki są ważne, bo przecież tę miłość trzeba czerpać ze źródła, którym jest Eucharystia – tłumaczy ks. Józef Ciupiński.
- Mamy w Polsce wielu ochrzczonych, deklarujących się jako katolicy, ale mało uczniów Jezusa, świadków, którzy żyją po katolicku. Takich, którzy swoją wiarę pokazują życiem. Chciałbym, żeby po nas było to widać na pierwszy rzut oka – dodaje.
Więcej o rekolekcjach w Rymaniu w numerze 11 wydania papierowego Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego.