W stolicy diecezji - po raz czwarty, w na pilskich ulicach - po raz pierwszy. Kilkudziesięciu mężczyzn z różańcami w ręku przemierzało miasta, modląc się i dając świadectwo.
W Koszalinie pół setki panów wyruszyło po raz czwarty w drogę za Maryją główną ulicą miasta.
- Modlę się za siebie, za bliskich i przede wszystkim za ten dziwny świat. Idziemy za Maryją, za naszą przewodniczką. Modlić można się wszędzie, ale my dajemy świadectwo, że się nie wstydzimy naszej wiary. To wyraźny znak dla miasta, dla innych mężczyzn - mówi Jan Niewiarkiewicz, jeden z uczestników koszalińskiego marszu.
Po raz pierwszy na ulice swojego miasta wyszli też pilanie. Mimo obaw inicjatorów przemarszu panowie nie zawiedli.
- Mimo niepogody było nas prawie siedemdziesięciu. Zaczęliśmy Mszą św. i nabożeństwem przed Najświętszym Sakramentem z medytacją maryjną. Potem wyruszyliśmy spod krzyża misyjnego przy kościele do pomnika Jana Pawła II na pl. Zwycięstwa - opowiada ks. Kazimierz Chudzicki, proboszcz parafii Świętej Rodziny, skąd wyszedł impuls do zorganizowania wydarzenia.
Męski Różaniec w Koszalinie. Karolina Pawłowska /Foto GośćMęski Różaniec to zaproszenie do spełniania próśb Maryi, które Matka Boża przekazała w Fatimie. W pierwsze soboty miesiąca mężczyźni wychodzą na ulicę z różańcami, żeby chronić bliskich, dawać świadectwo wiary i wynagradzać Niepokonalnemu Sercu Maryi. Ich modlitwa jest dopełnieniem nabożeństw pierwszosobotnich.
- Idąc śladem św. o. Maksymiliana Kolbego, że musimy walczyć z szatanem, a naszymi kulami jest Różaniec, nie mam wątpliwości, że to prawdziwa męska broń - Adam Zgliński unosi w ręku różaniec. Ma ich ze sobą więcej, dla tych panów, którzy dopiero odkrywają modlitwę różańcową i nie mają własnych paciorków. - Walczmy więc nie okrzykami, nie pięściami, ale duchową bronią. Można to robić przed Najświętszym Sakramentem, można w domu, ale można też na ulicy, gdzie deklarujemy zarazem, że jesteśmy prawdziwymi wojownikami Maryi - dodaje.