Biskup wezwał siostry do zaangażowania się w akcję. Na apel odpowiedziały już koszalińskie pallotynki.
Akcję zainicjowała koszalińska pasmanteria "Po Kokardę", która dysponuje, w porozumieniu ze szpitalem, odpowiednim materiałem, nadającym się do uszycia maseczek.
W samym Koszalinie maseczki szyje już kilkadziesiąt kobiet. Dołączyły do nich także siostry zakonne.
- Sytuacja, w jakiej wszyscy się znaleźliśmy, obliguje nas do tego, abyśmy pomyśleli z troską o innych, a szczególnie o tych, którzy chorują albo sprawują nad nimi opiekę. Wiadomo, że brakuje w szpitalach wielu rzeczy, także środków ochrony osobistej. Dlatego podjęłyśmy się szycia maseczek. To jest naprawdę proste, a może komuś nawet uratować życie - mówi s. Danuta Abramowicz, pallotynka.
Pallotynki szyją maseczki dla szpitala w KoszalinieJak mówi siostra, samo uszycie maseczki zajmuje nie więcej niż 3 minuty. Wcześniej trzeba oczywiście odpowiednio pociąć materiał, którym jest fizelina. W tej chwili siostry otrzymały materiał, który wystarczy na wykonanie ok. 130 maseczek. Każda z nich wystarczy na 4 godziny użytkowania. - Dlatego potrzeba ich bardzo dużo - przyznaje siostra.
- Szyjąc każdą maseczkę, dołączam modlitwę za osobę, która będzie jej używała. Proszę Pana Boga i Matkę Bożą o opiekę nad tą osobą - dodaje pallotynka.
Biskup Edward Dajczak zachęcił także inne siostry do włączenia się w akcję.