W Polsce kolejny już klasztor zostaje zamknięty z powodu kwarantanny. Jedna zakażona osoba może spowodować odcięcie od świata wszystkich. Co na to saletyni np. z Trzcianki?
W parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Trzciance, która znajduje się w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, a prowadzona jest przez księży saletynów, zastosowano nietypową strategię walki z koronawirusem.
Wszystko po to, aby uniknąć sytuacji, w której wszyscy duszpasterze, a jest ich w parafii 14, choć zdrowi, byliby odcięci od wiernych ze względu na konieczność przebywania w kwarantannie.
- Ten pomysł podsunęli nam nasi współbracia z Warszawy. Uważam, że jest bardzo dobry i może nas zabezpieczyć w przypadku kryzysu - mówi ks. Zbigniew Cybulski, proboszcz.
Na czym polega ten prosty i jakże skuteczny pomysł? - Postanowiliśmy, że dwóch naszych księży odizoluje się zawczasu od wspólnoty. Jeden zamieszkał w parafii saletyńskiej w Kuźnicy Czarnkowskiej, a drugi w parafii diecezjalnej w Róży Wielkiej. Śmiejemy się, że zostali banitami. Ale faktycznie, są od nas odizolowani. Mamy kontakt tylko telefoniczny. W razie czego parafia nie zostanie bez duszpasterzy. Będzie miał kto np. odprawić pogrzeb - mówi ks. Cybulski.
W parafii św. Jana Chrzciciela w Trzciance pracuje najwięcej księży w polskiej prowincji misjonarzy saletynów.