Mszy św. w skrzatuskim sanktuarium przewodniczył bp Krzysztof Włodarczyk. Uczestnicy pielgrzymki śledzili ją dzięki transmisji.
Odnosząc się do tytułu "Matka naszej nadziei", pod którym m.in. czczona jest łaskami słynąca pieta skrzatuska, biskup mówił o istocie nadziei chrześcijańskiej.
Nawiązując do kontekstu pandemii koronawirusa, biskup podkreślił, że zaprzeczeniem nadziei jest rozpacz. Człowiek, w którym nadzieja wygasła, może w nią popaść.
Jak stwierdził biskup, wyrazem nadziei chrześcijanina jest całkowite zawierzenie swojego życia Bogu. - W trudnych dniach pandemii istotnym staje się pytanie o moje zawierzenie Bogu. Łatwo bowiem trwać w przekonaniu, że zawierzyliśmy Mu nasz los, gdy niczego nam nie brakuje, gdy wszystko jest w porządku. Trudności pojawiają się wtedy, kiedy świat staje na głowie. W takich chwilach zdaje się, że Bóg mówi do nas: "Sprawdzam". Kto jest naszą opoką w czasach zarazy? Do kogo mamy się zwracać, gdy ogarniają nas trwoga i niepewność? - pytał biskup.
Jak podkreślił, nie należy sprowadzać nadziei jedynie do optymizmu, czy pobożnego życzenia, że będzie lepiej: - Nadzieja chrześcijańska jest czymś więcej. Tak naprawdę jest nią sam Bóg. Dlatego Benedykt XVI w encyklice o nadziei: "Spe salvi" napisał, że świat bez Boga, jest światem bez nadziei.
- Dlatego mieć nadzieję oznacza zaufać Bogu i zdać się na Jego plan. Nadzieja ma bowiem swoje poręczenie w Jego obietnicach - mówił biskup, wyjaśniając, że obietnice te przekraczają jedynie doczesny wymiar życia człowieka. - Nie negujemy tych naszych małych nadziei, które towarzyszą naszemu życiu. One są nam potrzebne. Pomagają nam iść. Jednak człowiek potrzebuje nadziei nieskończonej, która nie ogranicza się tylko do oczekiwania na poprawę świata na bazie nauki, techniki i postępu. To jest za słabe - stwierdził biskup, tłumacząc, że nadzieja chrześcijańska ma swoje zakotwiczenie w obietnicy zbawienia.
Dlatego, jak zauważył biskup, w czasach zarazy nie wystarczy życzyć sobie nawzajem zdrowia. Takie życzenia choć ważne, spłaszczają chrześcijańską perspektywę nadziei. - Zdrowie kiedyś przeminie. Życzmy sobie nadziei - przekonywał biskup.
W kontekście Diecezjalnej Pielgrzymki Żywego Różańca, biskup nawiązał do myśli Benedykta XVI, który w swojej encyklice, mówiąc o "miejscach" uczenia się nadziei, wskazał na modlitwę. - Nadzieję trzeba podtrzymywać i pielęgnować. Nie pojawia się ona nagle i raz na zawsze. Wymaga wysiłku. Tak jak wciąż zabiegamy o większą miłość, o głębszą wiarę, tak samo musimy umacniać nadzieję, by w niej wytrwać, kiedy przyjdą trudne chwile. Żywy Różaniec jest ćwiczeniem się w nadziei. Modlitwa na Różańcu jest bowiem potwierdzeniem w zewnętrznym znaku pokładania ufności w Bogu, razem z Maryją - mówił biskup.
Po Mszy św. odbyło się nabożeństwo eucharystyczne.
Na pielgrzymce w Skrzatuszu obecny był także ks. Paweł Wojtalewicz, diecezjalny moderator Żywego Różańca.
Pierwsza Diecezjalna Pielgrzymka Żywego Różańca do Skrzatusza odbyła się w roku 2013 w ramach obchodów 25-lecia koronacji skrzatuskiej piety. Od tamtego czasu pielgrzymka ta odbywa się zawsze w maju i gromadzi ok. 2 tys. uczestników z całej diecezji. W tym roku, ze względu na obostrzenia sanitarne, w skrzatuskiej bazylice mogło przebywać nieco ponad 20 osób, a sama pielgrzymka transmitowana była przez pilską Telewizję Asta oraz przez Dobre Media.