Koronawirus pokrzyżował plany pierwszokomunijne. Choć nie można organizować uroczystości grupowych, istnieje możliwość przeżycia Komunii indywidualnie. Z tej "furtki" skorzystały dzieci w Barwicach.
Tej niedzieli w barwickim kościele majowa uroczystość odbyła się zgodnie z planem. Tyle że do ołtarza Pańskiego przystąpiło nie ponad pół setki dzieci, a czworo. Dzień wcześniej po raz pierwszy sakrament przyjęła piątka małych parafian. Towarzyszyli im jedynie rodzice, chrzestni i najbliżsi. – Wyjątkowo, wzruszająco, bardzo osobiście – chwalą dorośli.
Uroczystości pierwszokomunijne, do których się przyzwyczailiśmy, na pewno nie odbędą się w naszych kościołach tej wiosny. Realne terminy przypadają na jesień. Jednak nie wszystkie dzieci chciały czekać. – Wiktoria jest wprawdzie w drugiej klasie, ale już bardzo chciała przyjąć Pana Jezusa. Widząc, jak bardzo jej zależy, nie chcieliśmy przekładać tego wydarzenia na jesień – tłumaczy swoją decyzję Anita Bujak, mama dziewczynki.
Razem z Wiktorią w niedzielę alby ubrali też jej kuzyni Maciek i Damian oraz koleżanka Zosia. – Córka bardzo czekała, skreślała dni w kalendarzu. Nie przeszkadzało jej zupełnie, że nie wszyscy najbliżsi będą razem z nią; z dziadkami rozmawiała przez telefon – dodaje Anna Bilińska, mama Zosi.
W Barwicach rodzinne I Komunie św. przeżyło już kilkoro dzieci. ks. Piotr Śmiechura– Mówiąc rodzicom, że I Komunia św. zostaje przeniesiona na październik, poinformowałem ich również, że jeśli któreś z dzieci jest przygotowane i ma pragnienie, to ja nie stanę im na drodze do przyjęcia Pana Jezusa teraz. Tym bardziej, że to wynika bardziej z wygodnego zwyczaju, żeby dzieci szły do sakramentu wszystkie razem w trzeciej klasie, niż z rzeczywistej konieczności – mówi ks. Tomasz Jaskółka, proboszcz barwickiej parafii.
Bezpośrednie przygotowanie miało swoją ujmującą specyfikę. Nie potrzeba było wielogodzinnych prób i tłumaczeń. – Spotkaliśmy się raz, żeby technicznie opowiedzieć dzieciom, co się będzie działo, dlaczego mają być w maseczkach. Potem widziałem, jak bardzo przeżywały odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. A „normalnej” spowiedzi będą się musiały dopiero nauczyć. Ze względów sanitarnych pierwszy raz przystąpiły do sakramentu pokuty i pojednania, nie klęcząc przy konfesjonale, ale w zakrystii, w maseczkach – dodaje duszpasterz.
Organizacja wydarzenia wymuszona sytuacją wprawdzie wymagała nieco więcej czasu, ale rodzice widzą korzyści z kameralnej formy przystępowania do sakramentu. – Kiedy znika wielka oprawa i nierzadko rywalizacja – głównie między rodzicami – większa jest szansa na to, żeby dziecko lepiej zrozumiało, co się przed chwilą wydarzyło. Jeszcze bardziej koncentruje się na Jezusie – mówi Anita Bujak.
– Nieczęsto też zdarza się, żeby ksiądz miał możliwość zwracać się do każdego z przystępujących do sakramentu dzieci po imieniu. To jeszcze bardziej uświadamia dzieciom ich indywidualne spotkanie z Jezusem – dodaje Anna Bilińska.
Czy ta forma przystępowania do sakramentu obok tradycyjnej, grupowej na stałe wpisze się do zwyczaju barwickiej wspólnoty – jeszcze nie wiadomo. Proboszcz nie wyklucza takiej możliwości. – Wszystko zależy od indywidualnego przypadku, od przygotowania dziecka i woli rodziców – zaznacza i dodaje, że kolejna piątka małych barwiczan przygotowuje się do rodzinnej I Komunii św. w czerwcu.