Święcenia diakonatu przyjęło 5 alumnów Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie.
Uroczystości, która odbyła się 6 czerwca w bazylice kołobrzeskiej, przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. Mszę św. koncelebrowało z nim 70 kapłanów. Obecny był też biskup senior Tadeusz Werno.
Święcenia diakonatu przyjęli: Wojciech Borkowski z Jastrowia, Hubert Haber z Kołobrzegu, Sebastian Kapuściński z Kołobrzegu, Bartosz Łepek z Koszalina i Mariusz Wolender z Piły.
W homilii biskup Zadarko nawiązał do słowa Bożego, według którego to Bóg buduje formy postępowania, które mają jeden cel: doprowadzić ludzi do zbawienia. – Każdy z nas niech odczyta, co to znaczy być w swoim życiu całkowicie oddanym Bogu. To dziś dokona się w waszej konsekracji: całkowite oddanie – mówił.
Powiedział następnie, że być diakonem to znaczy służyć. – To nie metafora, lecz forma bycia i działania Kościoła w swoich sługach, tu i teraz. Mam być sługą – mówił i wskazał, że miłość sprawia, że służba przynosi owoce, na które czekają Pan Bóg, Kościół i świat zraniony grzechem. Zaś bez miłości diakonat staje się karykaturą, a służba sposobem na upokorzenie i zniszczenie drugiego człowieka. Służba przeniknięta miłością jest zaś sposobem wywyższenia człowieka w sposób niepowtarzalny, stąd z taką czcią wpatrujemy się w świętych.
Hierarcha powiedział, że służba to diakońska forma zjednoczenia z Jezusem Chrystusem. – Diakon kojarzy się z posługą charytatywną Kościoła, ale nie wyłącznie – mówił o darze modlitwy, byciu do dyspozycji biskupa i kapłanów. Podpowiadał też, jak należy być sługą: tworząc jedność w Chrystusie. Wskazał na wewnętrzną uczciwość, prostotę, szczodrobliwość, pokorę. Bez nich posługa diakońska narażona jest na deformację.
– Jak bardzo ważne jest, byśmy dziś reagowali natychmiast na potrzebę człowieka biednego, byśmy nie kalkulowali, nie zwlekali z pomocą. Mamy do nich pędzić. Gorliwość oznacza, że nie mogę zwlekać, lecz biec jak Maryja, obecna w diakońskim życiu – mówił kaznodzieja, dodając, jak ważna jest radość w tej posłudze.
W końcu biskup Zadarko wskazał na miejsce powołania, jakim jest mistyczne ciało Kościoła, nie zaś prywatny wymiar życia. – Dzisiaj staniecie wobec pokusy, jak ulepszyć swoją posługę, jak czynić to lepiej niż inni przed wami, z wykorzystaniem tego wszystkiego, co daje świat i ludzki umysł – przewidywał i przestrzegał za papieżem Franciszkiem przed pragmatyzmem i technicyzacją posługi. Obroną przed tym jest kontemplacja Chrystusa. To odróżnia Kościół od korporacji, ponieważ w Kościele głębokie zjednoczenie z Bogiem jest podstawą profesjonalnie wykonywanych zadań. – To, co zbawia, to spojrzenie Chrystusa, który na was spojrzał i do was powiedział: "Pójdź za Mną". Niech ten głos nigdy z waszego serca nie zginie.
Dla dk. Mariusza Wolendera dzień święceń to oddanie się w ręce Kościoła. – Decyzję o tym podejmowałem sześć lat w seminarium na kolanach, na adoracji – powiedział pilanin. Jednak iskra powołania zapaliła się w jego sercu już w dzieciństwie, podczas głęboko przeżytej I Komunii św. – Wtedy zapragnąłem Pana Boga, zostałem ministrantem, a pragnienie, by pójść do seminarium, towarzyszyło mi całą młodość. Dziś Kościół przyjął to moje rozeznanie.
Przez najbliższy rok dk. Wolender chce być dobrym diakonem i dobrym człowiekiem. – Chcę słuchać Boga i ludzi, i wiedzieć, gdzie mogę nieść im pomoc.
List mamy diakona Huberta Habera do jego dziadka jest dowodem, że dalsze trwanie w pragnieniu kapłaństwa deklarował on już jako trzylatek. "Hubert dalej chce być księdzem" – pisała wówczas mama. Przez dalsze lata to powołanie rozwijało się bez fajerwerków, w cichości i pokorze. – Potwierdziłem to długoletnim rozeznawaniem i pytaniem Pana Boga, czy jestem faktycznie powołany – mówi. – Teraz to ja sam wyrażam swoją wolę przyjęcia święcenia, wybrany do służby Bogu, biskupowi, ludziom. To wyjątkowy dar, wyjątkowa chwila – powiedział tuż przed liturgią.
Wzruszającą chwilą dla dk. Habera były przysięgi złożone dzień wcześniej na ręce rektora. – Ufam, że jesteśmy przez Boga prawdziwie powołani. Wyrażenie tego na głos przed wspólnotą seminaryjną było bardzo poruszające – wyznał.