W Darłowie upamiętniono rocznicę rozpoczęcia się krwawego zrywu walczącej o wolność stolicy oraz oddano cześć Kazimierzowi Kuligowskiemu, jednemu z bohaterów powstańczej Warszawy.
Kiedy 1 sierpnia 1944 roku w Warszawie rozpętało się piekło wyglądał jak mały chłopczyk. I tak naprawdę wciąż był chłopcem – miał niespełna 16 lat.
– Ale harcerstwo dobrze nas przygotowało. Musieliśmy znać na pamięć wszystkie ulice i przejścia, działaliśmy już w konspiracji – zastrzega 92-leni mieszkaniec Darłowa.
Na miejskim rynku, tuż po syrenach przypominających o godzinie W, wspominał wydarzenia sprzed 76 lat.
Tego dnia przed południem wybrał się ze Starego Miasta na Wolę, do ciotki. Kiedy jej nie zastał, około 15 wsiadł na Wolskiej do tramwaju, w którym, jechali już uzbrojeni powstańcy, aby zająć na czas swoje stanowiska. Oprócz niego był jeszcze tylko jeden cywil. Wszyscy wysiedli na ulicy Żelaznej i ruszyli na Ciepłą. Tam zaatakowali posterunek żandarmerii niemieckiej. Kiedy obsługujący karabin powstaniec zginął i jego miejsce zajął amunicyjny, on zaczął podawać amunicję. Tak rozpoczęła się powstańcza walka Kazimierza Kuligowskiego.
- Kiedy wróciłem po dwóch dniach do domu, dzięki sąsiadowi, a później dowódcy, Feliksowi Tyszczyńskiemu, trafiłem pod skrzyła legendarnego „Gozdawy” – opowiada.
Na Starym Mieście wytrwał niemal do ostatnich dni powstania. Tuż przed ogłoszeniem kapitulacji dostał przepustkę. Ku wielkiemu zaskoczeniu w piwnicy zrujnowanej kamienicy odnalazł rodziców, o których był przekonany, że nie żyją. Oni też nie spodziewali się jeszcze spotkać syna żywego.
– Kiedy się obudziłem, usłyszeliśmy ukraińskie głosy. Kazano nam wychodzić z podniesionymi rękoma. Wyszedłem z Warszawy z ludnością cywilną. A w obozie w Pruszkowie mama odjęła dwa lata, co uratowało mnie przed Niemcami – wspomina z uśmiechem.
Zapytany, co by zrobił, gdyby znów miał 16 lat i był 1 sierpnia jak wtedy, 76 lat temu, nie musi się namyślać nad odpowiedzią.
- Dawniej nie zastanawiałem się nad tym. Brałem to tak, jak było. Teraz patrzę na to nieco inaczej. Ale nigdy nie zawahałbym się ani na chwilę – mówi 92-letni bohater.
Częścią darłowskich uroczystości była również Msza św. w intencji Polski i Polaków sprawowana w kościele Mariackim, występ „Zespołu Bez Pośpiechu”, prezentacja historyczna przygotowana przez Stowarzyszenie Grupa Rekonstrukcji Historycznej GRYF z Koszalina oraz pokazy filmów: o Jerzym Leonowiczu "Żbik - powstaniec z Żoliborza" oraz "Miasto 44".