- Mówi się, że kto zbuduje kościół, ma prawo wejść z butami do nieba. Ona budowała nasz Kościół w parafii, w szkole, w rodzinie. Zasłużyła na niebo - mówił ks. prałat Kazimierz Bednarski, żegnając wieloletnią nauczycielką koszalińskiego "Katolika", wykładowcę WSD.
Rodzina, przyjaciele, znajomi oraz uczniowie i studenci w koszalińskim kościele Ducha Świętego dziękowali Bogu za życie Mirosławy Landowskiej. Mszy św. w intencji nagle zmarłej nauczycielki języka angielskiego przewodniczył bp Krzysztof Zadarko.
- Powinniśmy żyć wbrew logice tego świata, który podpowiada, żeby żyć tylko dla swojego dobra, dla własnego spełnienia. Chrześcijanin wie, że życie nabiera sensu, kiedy żyjemy dla drugiego. To życie dla drugiego u Mirki było bardzo czytelne - podkreślał biskup, żegnając także swoją nauczycielkę.
- Była moją nauczycielką, choć w tym wieku nie dało się zacząć normalnie uczyć. Wymyśliła inną metodę. Niemal codziennie przysyłała mi zadania. I tak było do samego końca. Codziennie rano podsyłała mi komentarze do Ewangelii ze strony Christian Art Today, dołączała do tego artykuły z "Guardiana" czy strony watykańskiej. Robiła prasówkę, jakby przyglądała się całemu światu i dostrzegała w nim Jezusa, Kościół i swoją osobistą wiarę - mówił hierarcha, przywołując także jedno z ostatnich wspomnień. - Ostatnie zdjęcie przysłała z pięknego miejsca we Włoszech, gdzie spędzała z rodziną urlop. Na fotografii była aleja kończąca się skrawkiem nieba. Dopisała: "Czyż nie jest to piękny obraz życia?". Aleja wiodąca do światła, do spełnienia.
Wiadomość o nagłej śmierci Mirosławy Landowskiej podczas urlopu zaskoczyła najbliższych, przyjaciół, znajomych, a także uczniów, studentów i seminarzystów, których szkoliła w mowie Szekspira.
- Profesjonalna, życzliwa, cierpliwa i wyrozumiała - wyliczają zalety nauczycielki, przywołując zarówno jej solidność w wykonywaniu zawodu i jak pełne pasji podejście do uczniów.
W koszalińskiej Szkole Katolickiej przepracowała blisko 30 lat.
- Od samego początku zgłosiła swój akces, chciała budować tę szkołę. Była jej mocnym kręgosłupem, dzięki swojej wiedzy, spojrzeniu na katolicką rzeczywistość i wyzwalający autorytet. Nie musiała się uciekać do krzyków czy straszenia. Była i wszystko miało swoje miejsce - mówił w kazaniu ks. prałat Kazimierz Bednarski, założyciel i dyrektor koszalińskiego "Katolika", a także proboszcz parafii Ducha Świętego.
- Zostawiła w naszych sercach wspomnienia, które budzą wdzięczność. Chciałbym podziękować po ludzku za jej świadectwo życia chrześcijańskiego. Bycie żoną, matką, siostrą, nauczycielką, znajomą wpisane było w nieustanne przeżywanie więzi z Jezusem Chrystusem - podkreślał bp Zadarko.
Mirosława Landowska miała 60 lat. Zmarła nagle 19 lipca podczas wakacyjnego wyjazdu. Spoczęła na koszalińskim cmentarzu.