Tu się nie płaci. To najczęściej powtarzane przez wolontariuszy zdanie. Bierzesz, co potrzebujesz. Możesz też przynieść to, czego już nie potrzebujesz. W Sławoborzu powstał punkt wymiany rzeczy.
Stworzyli go młodzi ludzie, którym nie jest obojętny los planety.
– Zdecydowanie za dużo kupujemy. I za dużo wyrzucamy – przyznają, rozkładając na półkach „nowy” towar. Ten pojawia się niemal cały czas. Trzy razy w tygodniu drzwi dawnego sklepu właściwie się nie zamykają.
– Choć to budynek, w którym mieścił się sklep, punkt nie działa jak tradycyjna placówka handlowa. Stąd po prostu rzeczy się bierze – tłumaczy Monika Czajka, inicjatorka powstania grupy On-Eko. Jedyne pieniądze, jakie się pojawiają, to te wrzucane do skarbonki, które pozwolą fanom drugiego obiegu rzeczy na działalność.
Idea jest prosta. Niepotrzebne? Nie wyrzucaj! Oddaj lub wymień! Najbardziej chodliwymi towarami są zabawki i akcesoria dla najmłodszych. Hulajnogi, rowery, łóżeczka nie czekają długo na nowych właścicieli. – W przypadku książek działamy trochę jak biblioteka: ktoś wpada, bierze książkę, przeczyta i oddaje ją z powrotem – śmieje się Monika.
Dwie młode klientki z błyskiem w oku oglądają sklepowe półki. – Ludzie mają w domu mnóstwo rzeczy, które im zalegają, a mogą się komuś jeszcze przydać – przyznaje Klaudia Wiszniewska. Chwilę wcześniej przywiozła do punktu nieużywaną już dziecięcą zjeżdżalnię. Wyjdzie z pluszową zabawką. Inna młoda kobieta zatrzymuje się przy ubrankach dla dzieci. – Ponosi i odniosę z powrotem – śmieje się Justyna Kędra pokazując kilka wybranych wieszaków.
Wszystkie przedmioty trafiają najpierw na tzw. kwarantannę, bo w dobie pandemii bezpieczeństwo to podstawa. Większość jest nowa lub prawie nieużywana.
– Ostatnio pan przyniósł obraz. Owinięty w papier. Nigdy go nawet nie rozpakował. Sporo rzeczy mamy jeszcze z metkami – opowiada wolontariuszka.
Pomysł podsunęły ekologiczne warsztaty prowadzone przez Caritas. Monika jest animatorem katechezy parafialnej, więc ideą sąsiedzkiej wymiany, podzieliła się z nastolatkami. Chciała też, żeby punkt stał się od dawna wypatrywanym przez młodych sławoborzan miejscem ich spotkań i wymiany pomysłów. Młodzi w punkcie nie tylko dyżurują trzy razy w tygodniu. Zainspirowani ideą zero waste z firanek szyją woreczki na warzywa, dekorują płócienne siatki, albo robią „gniotki” dla dzieci z odziedziczonej po dawnym sklepie mąki. Bo najważniejsze, to nie marnować.
Punkt sąsiedzkiej wymiany rzeczy w niewielkim Sławoborzu działa od niedawna, ale szybko stał się wielkim przebojem. – Takiego miejsca było potrzeba. Mieszkańcom się podoba, znajomi z innych miejscowości dzwonią z pytaniem, czy mogą coś przywieźć, a jeszcze inni podpytują, jak zrobić coś takiego u siebie. Bo to ekologiczne i prospołeczne – przyznaje Anita Małolepsza.
Działalność młodych sławoborzan z grupy On-Eko można wspomóc finansowo na portalu Zrzutka.pl.
Więcej o punkcie sąsiedzkiej wymiany rzeczy w numerze 41 wydania papierowego "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego".