Pełne emocji kadry przenoszą widzów w ostatnie dni powstania warszawskiego, przypominając o dramacie walczącej stolicy i oddając hołd jej żołnierzom.
Zdjęcia to efekt współpracy rekonstruktorów z grupy Rega z Trzebiatowa i dwóch fotografów: Rafała Semołonika i Łukasza Dyczkowskiego.
- W 2017 r. po raz pierwszy spotkaliśmy się na sesji zdjęciowej w Sianowie, chcąc pokazać tragizm powstania. Potem były inne projekty, ale Czerniaków jednak cały czas siedział mi w głowie, czułem niedosyt i wiedziałem, że muszę do tego wrócić – mówi Rafał Semołonik.
Temat powstania warszawskiego jest dla niego niezmiernie ważny.
- Kiedy myślę o powstaniu, nie mam w głowie tylko walczącej stolicy. Gdyby powstanie zakończyło się zwycięstwem, wszystko mogłoby się politycznie potoczyć inaczej. Myślę więc o tym zrywie jak o powstaniu narodowym, czyli także moim – przyznaje koszaliński fotograf.
W sesji wziął udział także jego 12-letni syn Franek.
- Jako fotograf skupiam się na technicznej stronie, na jakości zdjęć, ale zdarzały się też momenty dla mnie niezwykle poruszające. Najbardziej ciężkie zdjęcie to jedno z ostatnich ujęć, gdy Franek jest niesiony przez powstańca i sanitariuszkę. Miałem przed oczami też oryginalne zdjęcie, gdy powstaniec niesie ciało chłopca mniej więcej w wieku mojego Franka. To mocno we mnie zagrało. Ale też i dla wywołania emocji, poruszenia, zwłaszcza młodych odbiorców, powstały te zdjęcia. Obrazami można opowiedzieć więcej o dramacie walczących, o tragizmie przegranej, o ofierze ludności cywilnej – mówi.
Zrujnowany pałac w Dargosławiu posłużył za scenografię dla oddania scen z walczącej stolicy. Rafał SemołonikSesja zdjęciowa to swoisty hołd dla żołnierzy i dla ofiary poniesionej przez ludność cywilną.
- Warto pamiętać o tym, że powstańcy trafiali tutaj, na ziemie zachodnie. Tu był ks. Jan Zieja, powstańczy kapelan, w Słupsku stanął pierwszy w Polsce pomnik upamiętniający zryw. Duża część powstańców trafiła do Koszalina do niewolniczej pracy. Część z nich została, budując powojenne dzieje miasta. Wielu powstańców szukało też na Pomorzu schronienia przed komunistycznymi represjami – zauważa fotograf.
Zdjęcia na razie można oglądać jedynie w internecie. Autorzy mają w planach kolejne sesje, dotyczące m.in. stanu wojennego i koszalińskiej solidarności.
- Chcemy wrócić do sierpnia 1982 r. i postaci Zofii Pietkiewicz, głównej bohaterki manifestacji podziemnej Solidarności – zapowiada fotograf.