Tam, gdzie dzisiaj jest kaplica, kiedyś dokonywano aborcji. To pokazuje, jak siostry zmieniają rzeczywistość, w której się pojawiają.
W domu z czerwonej cegły przy dzisiejszym rondzie Giedrysa w Szczecinku niepokalanki zamieszkały 10 października 1945 roku. Są nad jeziorem Trzesiecko już od 75 lat. Miasto wiele im zawdzięcza.
Już sama historia tego domu wiele mówi. Przed wojną mieszkała tam Niemka, która była lekarzem ginekologiem. - Wykonywała zabiegi aborcji. Działo się to w pomieszczeniu, gdzie dzisiaj mamy kaplicę - mówi s. Macieja, przełożona domu sióstr niepokalanek w Szczecinku.
Przy bocznej ścianie domu, w którym kiedyś zabijano, znajduje się dziś także okno życia. To pokazuje, jak bardzo siostry zakonne przekształcają rzeczywistość, w której żyją.
A jak dokładnie obywało i odbywa się to przekształcanie? Gdy tuż po wojnie siostry trafiły do Szczecinka, od razu przystąpiły do pracy. Trzeba było pomóc zorganizować oświatę. W mieście brakowało szkół i nauczycieli. - Siostry uczyły więc w szkołach państwowych, np. w Liceum Ogólnokształcącym, prowadziły przedszkole, jedno z pierwszych polskich przedszkoli na Ziemiach Odzyskanych - opowiada s. Macieja.
Wśród sióstr uczących w liceum była wybitna polska etnografka i pedagog s. Krysta Szembek, prawnuczka Aleksandra Fredry. W Szczecinku uczyła języka polskiego, historii i religii. Inna niepokalanka - s. Stefania - biologii, fizyki, chemii i filozofii. Nic dziwnego, niepokalanki mają w swoim charyzmacie właśnie pracę w edukacji. Do dzisiaj prowadzą w Polsce kilka szkół.
Siostry zasiadały nawet w komisji egzaminacyjnej przy maturach. Dopiero po zradykalizowaniu się władz komunistycznych zostały odsunięte od publicznej edukacji.
Matura 1946 w Szczecinku. Wśród nauczycieli s. Krysta Szembek. Archiwum sióstr niepokalanekNie da się nie wspomnieć Szkoleniowego Ośrodka Katechetycznego, który siostry prowadziły w Szczecinku przez wiele lat, począwszy od roku 1957, kształcąc nauczycieli religii. Korzystały z niego osoby z całej Polski.
Siostry wraz z kursantkami katechizowały dzieci nie tylko w Szczecinku, ale także w okolicznych miejscowościach.
Szczecineckie niepokalanki musiały też zetknąć się z ogromną biedą panującą w mieście zaraz po wojnie. "Odkrywałyśmy po strychach i norach nędzę materialną i moralną. Odnalazłyśmy sparaliżowaną staruszkę pozbawioną opału, o który było bardzo trudno. Pożyczyłyśmy kosze i poszłyśmy na żebry po sąsiadach, z których każdy dał chętnie kawałek węgla dla chorej" - pisze we wspomnieniach s. Marcela, jedna z pionierek.
Po 75 latach siostry wciąż wiele robią. - To jest praca dla tego miasta, która obejmuje troską wszystkie etapy życia człowieka - mówi s. Macieja. Dla niemowlaków jest okno życia, dla dzieci z podstawówki - świetlica prowadzona wraz z Caritas diecezjalną, dla młodzieży - grupy modlitewne, dla dorosłych - wszelka pomoc charytatywna, dla starszych - tzw. Duszpasterstwo Trzeciego Wieku.
- Należą do niego osoby nawet do 90. roku życia. Mamy np. Szkołę Duchowości, w której są spotkania na różne tematy. Od stycznia prowadzimy Nabożeństwo Czytania Pisma Świętego. Chętnie ludzie przychodzą, czytają, delektują się, śpiewamy, rozmawiamy. Dla nich to jest wyjście z czterech ścian - mówi s. Macieja.
Dobroci sióstr doświadczają także zmarli. Niedaleko klasztoru funkcjonuje bowiem kaplica pogrzebowa. Ludzie przychodzą do sióstr, prosząc o prowadzenie modlitw za ich zmarłych przy trumnie.
Uroczystości jubileuszowe odbyły się 10 października. Przewodniczył im bp Krzysztof Włodarczyk.
Dom sióstr w latach 60. XX wieku. Archiwum sióstr niepokalanek