Biskup Krzysztof Zadarko pobłogosławił pawilon, który będzie pełnił rolę polowej jadłodajni przy Domu Miłosierdzia w Koszalinie.
Niemal od początku pandemii posiłki przygotowane w Domu Miłosierdzia dla bezdomnych i ubogich były wydawane w progu budynku, a nie – jak od lat – w jadłodajni na piętrze. Korzystający z ciepłego dania i prowiantu odbierali je i spożywali w najbliższej okolicy – na ulicy, ławce w parku, pod płotem, siadając na krawężniku czy schodach. Niektórzy zabierali posiłek do domu.
Teraz Dom Miłosierdzia przygotował dla swoich gości bardziej komfortowe miejsce – namiot polowy, w którym będą oni mogli odebrać posiłek i zjeść go przy stoliku. Pawilon, który w tym celu stanął na rozległym podwórzu domu, ma
22 października, w porze obiadowej, pawilon pobłogosławił bp Krzysztof Zadarko. Biskup zwrócił uwagę, że Dom Miłosierdzia to miejsce, w którym miłosierdzie okazywane jest w sposób, jakiego uczył Jezus Chrystus.
Żeby przyjąć gości na podwórze, otwarto nieczynną od wielu lat bramkę od strony ul. Monte Cassino. W jej progu oczekującym na posiłek wykonano pomiar alkomatem, po czym zapraszano do namiotu.
– To symboliczne otwarcie bramki jest momentem, kiedy chcemy powiedzieć, że nic nas nie może odgrodzić od czynienia miłosierdzia – mówił bp Zadarko. Nawiązał do zdania św. Pawła wypowiedzianego wobec trudności, jakie napotykał, głosząc Ewangelię – wobec głodu, prześladowań, nędzy, a nawet śmierci: "nic nas nie może odłączyć od miłości Chrystusa". – Tym symbolicznym gestem chcemy powiedzieć wszystkim ludziom, żeby się nie bali, żeby widzieli tutaj miejsce przygotowane dla siebie, w którym czekają ludzie spieszący z pomocą.
Biskup zauważył, że pandemia koronawirusa niesie niebezpieczeństwo coraz bardziej wkradającego się w społeczeństwo zaniku relacji międzyludzkich. – Strach przed ewentualnym zakażeniem może spowodować, że zaczniemy się izolować nie tylko z powodu wirusa, ale i lęku. Lęku nie tylko przed samym zarażeniem, lecz i przed człowiekiem zarażonym – mówił hierarcha.
– Ważne jest, żeby wirus nas nie podzielił, nie zniechęcił nas do czynienia dobra, bo zdaje się, że w najbliższych miesiącach będzie to jedno z najważniejszych wyzwań – przestrzegał bp Zadarko.
Wśród przyjmujących zaproszenie na posiłek jest pani Maria. Koszalinianka cieszy się, że może tu przyjść i być przyjęta w godny sposób. – To bardzo dobrze, że jest w Koszalinie takie miejsce. Jesteśmy bardzo wdzięczni za posiłek i za to, jak nas tu przyjmują – powiedziała.
Brat Józef, który razem z innymi Braćmi i Siostrami Miłosiernego Pana obsługuje gości, podkreśla, że wydawanie posiłków to zarazem gest miłosierdzia, jak i okazja do głoszenia Ewangelii. – Wiele z osób, które przychodzą do nas na posiłki, znajduje wiarę w Pana Jezusa, spotykamy ich w kaplicy, rozmawiamy z nimi o ich życiu na schodach naszej kamienicy. Niektórzy stają się potem naszymi mieszkańcami, tutaj albo w domu dla mężczyzn na Roli i dla kobiet w Uliszkach – powiedział brat Józef. – Ta nasza służba to charyzmat, którym chcemy żyć. Zadajemy sobie nawet pytanie "w gruncie rzeczy, kto tu więcej otrzymuje?" – tak niesamowite jest to poczucie, że posługiwało się samemu Chrystusowi.