W Koszalinie tłumy wzięły udział w marszu protestacyjnym, który przeszedł ulicami miasta.
W kilkugodzinnym marszu protestacyjnym 28 października w Koszalinie – którego ogniskiem zapalnym stało się orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej – wzięło udział, jak podają niektóre media, kilka tysięcy osób, głównie młodzieży i młodych pracujących, przy czym sporą część stanowiły nastolatki. Nie zabrakło rodziców z dziećmi, zarówno kilkuletnimi, jak i dorastającymi. Było też widać dorosłych prowadzących na spotkanie grupki młodzieży.
Koszaliński marsz sami organizatorzy określili najlepszą dyskoteką, jak miała miejsce w mieście i uczestnicy zgodnie to potwierdzali. Sprzyjała temu energetyczna muzyka, którą dobierał i miksował didżej, a protestujący włączali się nie tylko w śpiew, ale i taniec. Tłumowi ludzi przewodziła członkini Manify Kobiet.
Marszowi rozpoczętemu odśpiewaniem Mazurka Dąbrowskiego, towarzyszyły m.in. wulgarne okrzyki i piosenki, których dominującym przesłaniem było odsunięcie partii rządzącej od władzy. Atakowano w niewybrednych słowach także konkretne postaci życia publicznego.
Nawoływano także do wolnego wyboru kobiet w kwestii aborcji, do dostępności antykoncepcji i edukacji seksualnej w szkołach.
Organizatorzy wyraźnie powstrzymywali się przed atakowaniem Kościoła – zaznaczyli, że odcinają się od napaści na świątynie i duchowieństwo, a okrzyki kierowane pod tymi adresami były widoczne raczej na transparentach i banerach uczestników. Jednak w trakcie marszu sami organizatorzy nie uchronili się od ich skandowania, jak również nawoływania do wyprowadzenia katechezy ze szkół.
Mimo że już na samym początku podkreślili, że marsz jest spontaniczny, przebiegał on wedle szczegółowo opracowanego scenariusza. Zatrzymywano się na wyznaczonych wcześniej "pit stopach" w różnych miejscach miasta, gdzie nawoływano uczestników do skandowania przygotowanych haseł.
Punktem zapalnym na trasie przemarszu była katedra. Po trzech godzinach przechodzący obok niej tłum minął się z oczekującymi w pobliżu pomnika św. Jana Pawła II członkami Straży Narodowej, ONR-u i kibiców. Oba środowiska rozdzielał kordon policji. Choć niektórzy uczestnicy marszu kierowali się w stronę "narodowców", organizatorzy pilnowali, by nie doszło do eskalacji emocji.
Marsz protestacyjny poprzedził tzw. strajk samochodowy. Kierowcy, używając klaksonów, przejechali ulicami miasta, zmierzając ku centrum z dwóch stron. Niektóre z pojazdów udekorowano flagami państwowymi oraz banerami z hasłami.