Są takie miejsca na cmentarzach, które w przedziwny sposób łączą ze sobą przeogromny ból i niezwykle podnoszącą radość.
Mam tu na myśli kwatery z grobami dzieci. Odkąd pamiętam, zawsze zwracały one moją uwagę. Jest w nich coś głęboko poruszającego. Może chodzi o to, że te groby są po prostu nienaturalnie małe, albo inaczej - za małe, jak za małe na śmierć były dzieci, których ciała w nich złożono.
Czasami data urodzin na takich grobach pokrywa się z datą śmierci. Bywa, że chodzi nawet o tę samą godzinę, choć o tym tablice nagrobne akurat nie mówią. W każdym razie, czytając te daty, można oczami wyobraźni zobaczyć kryjący się za nimi dramat konkretnych rodziców. Dlatego każdy taki mały grób, to pomnik wielkiej miłości, która objawiła się bólem straty.
Bardzo często imiona widniejące na tablicach takich grobów mają zdrobniałą formę. W ten sposób zostaje wyryta w kamieniu przepojona bólem czułość rodziców, którzy nie chcieli utracić nie tylko pamięci o swoim dziecku, ale także tej czułości właśnie.
Zminiaturyzowany grób, skrócone życie, zdrobniałe imię wcale nie świadczą o tym, że to życie było mniejsze. W dodatku ból po jego utracie jest najczęściej jakby większy i trudniejszy do ukojenia.
Szczególnie poruszające są miejsca, gdzie znajdują się groby dzieci utraconych, czyli zmarłych jeszcze przed urodzeniem. Na cmentarzach w Koszalinie, Słupsku i Pile są w takich miejscach specjalne i jakże wymowne pomniki.
Kiedy cmentarze zostaną już otwarte, warto więc odwiedzić znajdujące się na nich kwatery dziecięce, a także miejsca pochówku dzieci utraconych. Dlaczego ja to robię prawie zawsze?
Spaceruję między tymi grobami, czytam imiona umieszczone na tablicach i po cichu dodaję: "Módl się za nami!". Martusiu, Piotrusiu, Madziu, Andrzejku... Taka Litania do Wszystkich Świętych, która te niezwykłe miejsca bólu czyni miejscami chrześcijańskiej nadziei.
Wiele z tych dzieci zostało przecież ochrzczonych na chwilę przed śmiercią. Wierzymy więc, że cieszą się już chwałą nieba. Możemy też mieć podobną nadzieję, jeśli chodzi o te dzieci, które sakramentu chrztu przyjąć nie zdążyły.
"Zasada, iż Bóg chce zbawienia wszystkich ludzi, pozwala mieć nadzieję, że istnieje droga zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu. Istnieją racje teologiczne i liturgiczne, pozwalające uzasadnić nadzieję, iż dzieci zmarłe bez chrztu mogą być zbawione i wprowadzone do wiecznej szczęśliwości [...] że Bóg zbawi te dzieci, ponieważ nie można było uczynić tego, co chciałoby się dla nich uczynić, to znaczy ochrzcić je w wierze Kościoła i włączyć widzialnie do Ciała Chrystusa" - czytamy w dokumencie Międzynarodowej Komisji Teologicznej z 2007 roku, opublikowanym za zgodą papieża Benedykta XVI.
Dlatego warto powtórzyć, że każdy taki mały grób, to pomnik wielkiej miłości, która objawiła się bólem straty i mocnej nadziei, że śmierć nie kończy wszystkiego