Świętych obcowanie to nie tylko pobożna formułka z pacierza, ale rzeczywistość serc otwartych na Boże działanie. Jeśli wierzysz, korzystaj i daj sobie pomóc.
Święci nieogarnięci
− Najbardziej lubię świętych, których ludzie mieli za głupców. Jan Maria Vianney, św. Józef z Kupertynu, św. Filip Neri. Pokochałam ich, a oni pomagają mi kochać moich synów, męża i samą siebie – mówi Monika Małocha. – Mam lęk przed wielkimi świętymi, jak o. Pio czy św. Jan Paweł II. Przed wysokimi autorytetami, mającymi tajemne poznanie Boga i świata. Boję się, że za nic im nie sprostam. Za duży dystans nas dzieli. Natomiast taki święty, zanurzony w człowieczeństwie, ze wszystkimi jego aspektami, jest mi bliższy – przyznaje, opowiadając o ziemskich problemach, z jakimi borykali się jej święci – głupcy w oczach świata. Im powierzyła nawarstwiające się problemy, sypiące się małżeństwo, a przede wszystkim opiekę nad synami z diagnozami ze spektrum autyzmu. – Pamiętam, jak płacząc, wracałam na rowerze z przedszkola, do którego odwiozłam najmłodszego syna. I tych moich świętych, jednego po drugim, wzywałam na pomoc. To nie były pobożne koronki i nowenny, ja po prostu wyłam. Mówiłam im: „was też nikt nie rozumiał, was też świat miał za głupich, dobrze wiecie, jak to jest. Znaleźliście drogę, teraz pomóżcie moim dzieciom. Ich też świat nie rozumie, bo oni nie rozumieją świata”. I mam konkretne dowody na to, że oni otoczyli ich opieką – opowiada koszalińska psycholog.
Święci przyjaciele i dla niej mają coś ważnego. – Łatwo sama staję się surowym sędzią, wydaję kategoryczne wyroki. Ci święci zawsze mnie zatrzymują. Pokazują mi, że wszystko może się okazać czymś innym, niż na to wygląda. Każdy, o kim w tej chwili myślę z lekceważeniem, z wyższością, kim pogardzam, może być kimś wyjątkowym, niesamowitym – mówi i ze wzruszeniem wzdycha do rodziców swoich świętych. – Rodziców dzieci sprawiających problemy, niemądrych według świata, odbiegających od tego, co uważa się za normę, niepasujące do schematów. Na które oni patrzyli Bożymi oczami. Patrząc na nasze dzieci, powinniśmy w nich widzieć świętość – nie ma wątpliwości. Kilka dni później podsyła wyjątkowe zdjęcie z krótkim komentarzem: − Jest jeszcze święta, o której nie wspomniałam. Maleńka Łucja Karolina Małocha − moja największa orędowniczka w niebie. Myślę, że to będzie najlepsza ilustracja: każdy święty kiedyś tak wyglądał. •
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się