– Gdybym powiedziała, że to nasze, ludzkie dzieło, wszystko runęłoby w gruzach. To Bóg przygotował to miejsce i teraz je prowadzi – mówi s. Gianna Smarżewska z misji w Sierra Leone.
Żeby zaczęli pytać
Przedszkole to nie tylko edukacja i posiłki dla maluchów. To też ewangelizacja muzułmańskiego w większości kraju. – Nic innego nie możemy zrobić, po prostu być. Możemy głosić tylko świadectwem naszego życia. Być i pracować tak, żeby zaczęli pytać – tłumaczy s. Gianna. Zdarza się, że maluchy łapią za krzyż, noszony przez zakonnice na szyi. Z zainteresowaniem badają umieszczoną na nim ludzką postać. I pytają: „a kto to?”. – Na bok idą wszystkie traktaty teologiczne, książki, mądrości – mówi zakonnica, przywołując historię o. Errmsa Ronchi, papieskiego rekolekcjonisty, któremu kilkuletni chłopiec zadał podobne pytanie. – Odpowiedział: „to ktoś, kto uczynił moje życie szczęśliwym”. Zdarza się, że i ja tak odpowiadam – śmieje się. Siostry prowadzą też zajęcia z kobietami i dziewczętami, uczą młodzież. Siostra Gianna pomaga katechumenom w przygotowaniach do przyjęcia sakramentu chrztu. 1 listopada z radością donosi o nowych członkach kościelnej wspólnoty. – W tym roku mamy grupę 17 młodych ludzi. Ilu wytrwa ponadroczne przygotowania? Nie wiadomo. Cieszymy się każdym nowym bratem i siostrą – mówi zakonnica.
Pandemia
Koronawirus nie omija Kambii, choć przeciętni mieszkańcy niewiele wiedzą o pandemii. – Oficjalne raporty mówią o jednym, dwóch zachorowaniach. Ale testy są płatne, więc przeciętnego mieszkańca na nie zwyczajnie nie stać. Ludzie po prostu umierają w domach. Ale na co umierają? Pogrzeb jest niemal natychmiast, za kilka godzin, bo nie ma gdzie przechowywać ciała – mówi zakonnica. Od marca przez cztery miesiące nabożeństwa w kościele i meczecie nie mogły się odbywać z udziałem wiernych. Nie było spotkań w grupach przy parafii, szkoły na pół roku zostały zamknięte. Kilka razy były wprowadzone kilkudniowe całkowite lockdowny, nie można było wychodzić z domu. – Środki prewencji w przedszkolu to wiadro z wodą i mydło przed wejściem. Maluchom jest też mierzona temperatura. Dzieci nie muszą nosić maseczek. Ale z dorosłymi też bywa różnie, bo ludzi na maseczki zwyczajnie nie stać – przyznaje zakonnica. Jednym ze skutków pandemii są wstrzymane przez pocztę przesyłki do Afryki. Wyczekiwane przez dzieci paczki z ubraniami, żywnością, zabawkami i podstawowymi środkami medycznymi czekają na odmrożenie transportu.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się