Biskup pomocniczy diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej przewodniczył w koszalińskiej katedrze Mszy św. w intencji ojczyzny z okazji Narodowego Święta Niepodległości.
W homilii zwrócił uwagę na konieczność wyrażenia wdzięczności za odzyskanie niepodległości nie tylko znanym z historii bohaterom.
- Dziękujemy za tych, o których pamięta historia, ale może jeszcze bardziej za tych, o których nic nie wiemy, bo ich trud, choć obfity, pozostał ukryty. Dziękujemy za ojców i matki, którzy tworzyli wspaniałe rodziny, w których najgłębiej przechowywała się zarówno Ewangelia, jak i polskość - mówił biskup.
Kaznodzieja zwrócił uwagę na wyjątkowy kontekst tegorocznych obchodów Narodowego Święta Niepodległości. Wskazał na 100. rocznicę urodzin św. Jana Pawła II oraz Bitwy Warszawskiej. Wspomniał też o niepokojach społecznych spowodowanych protestami ulicznymi, które w ostatnich tygodniach widoczne były na ulicach wielu miast i miejscowości.
- Ludzie wychodzą na ulicę, mówiąc, że jutro chcieliby obudzić się w nowej Polsce. Pytam się razem z nimi, jaka ma być ta nowa Polska? Jakimi my mamy być Polakami? Na czym chcemy budować naszą rzeczywistość? - stawiał pytania biskup.
Odnosząc się do 100. rocznicy urodzin św. Jana Pawła II, zauważył obecność w koszalińskiej katedrze jego relikwii.
- Co on poradziłby nam dzisiaj? Na pewno rozmawiałby z tymi młodymi ludźmi, którzy protestują. Był zawsze człowiekiem dialogu i doceniał młodych. Co by im powiedział? Przed laty, na krakowskich Błoniach wołał w ten sposób: "Nie chciejcie Ojczyzny, która was nic nie kosztuje!" - przypomniał biskup.
Pojedyncze osoby miały ze sobą symbole narodowe. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto GośćPodkreślił też znaczenie modlitwy: - Papież na pewno by ją zaproponował. Papież powiedziałby nam, że trzeba się modlić, bo modlitwa jest skuteczna w sensie ewangelicznym, a nie tylko korzyści materialnych. Trzeba modlić się za siebie wzajemnie, bo modlitwa przezwycięża lęk i uwalnia od wzajemnych uprzedzeń.
Wskazując dalej na postać św. Jana Pawła II, biskup powiedział: - On pokazałby młodym, że życie jest bezinteresownym darem z siebie. W naszym świecie wszystko się dziś kalkuluje. My natomiast musimy pokazać inny poziom, tzn. poziom bezinteresowności, bycia darem z siebie. Bezinteresowny dar z siebie jest spełnieniem człowieczeństwa. Człowiek w pełni się rozwija, gdy staje się darem dla drugiego. Reguła pragmatyzmu zabija dobro, prawdę i piękno, czyli zabija miłość.
Mówiąc dalej o roli świętego papieża, biskup przypomniał o konieczności pokazywania pozytywnych wzorców życia, do których można by się odnieść i które można by naśladować: - Przecież to za jego pontyfikatu bardzo liczna grupa sióstr i braci została wyniesiona na ołtarze, stając się błogosławionymi i świętymi. Papież pokazywał w ten sposób, z kogo mamy brać przykład, jak podnosić sobie poprzeczkę dobra.
- Nie bałby się wskazywać na rolę sumienia, ukształtowanego według prawa Bożego, które rozróżnia dobro od zła - mówił biskup. - Chodzi o to, żeby umieć przekraczać lęki i wahania, aby być wiernym prawdzie, wymagać od siebie i ciągle na nowo się nawracać, podejmować odważnie sprawy publiczne, okazując ewangeliczną solidarność z najsłabszymi - kontynuował.
Biskup zaznaczył, że papież z pewnością podkreśliłby rolę rodziny, jako miejsca, w którym człowiek uczy się, co to znaczy kochać i być kochanym: - W najbliższych dziesięcioleciach przyjdzie czas na świadectwo rodzin, które swoim przykładem pokażą, że jest możliwe być wiernymi przysiędze, choć świat mówi, że to nie ma sensu, proponując w to miejsce powierzchowne satysfakcje i przelotne miłostki. Uczenie się bycia darem dla siebie w relacji małżeńskiej nie zastąpią żadne inne formy życia społecznego.
W kontekście ostatnich ulicznych wydarzeń papież, jak powiedział bp Włodarczyk, miałby odwagę przypomnieć, że Ewangelia życia nie jest dodatkiem do nauczania Kościoła, ale jednym z kluczowych elementów etyki chrześcijańskiej.
- Gdy zachowamy skarb wiary i będziemy tą wiarą żyć, zachowamy ład moralny, obronimy rodzinę, jako dzieło Stwórcy, będziemy co rano budzić się w Polsce wolnej od społecznych zaburzeń. To wiara uzdrawia człowieka i ona może uzdrowić nasze społeczeństwo, tak jak doświadczyli tego trędowaci z dzisiejszej Ewangelii - powiedział biskup.
Kaznodzieja zakończył przypomnieniem słów obecnego papieża z jego ostatniej encykliki "Fratelli tutti". - "Ewangelia buduje społeczne braterstwo. Jeżeli muzyka Ewangelii przestaje rozbrzmiewać w naszych domach, na naszych placach, w miejscach pracy, w polityce, w gospodarce, to stłumimy melodię, która pobudzała nas do walki o godność każdego człowieka. Inni czerpią z odmiennych źródeł, dla nas tym źródłem ludzkiej godności i braterstwa jest Ewangelia Jezusa Chrystusa" - zacytował biskup.