Uroczystym nieszporom z obrzędem lucernarium oraz Mszy św. w katedrze przewodniczył bp Krzysztof Zadarko.
Po Nieszporach biskup przewodniczył Mszy św. z I Niedzieli Adwentu. W homilii komentował słowa proroka Izajasza skierowane do Narodu Wybranego w sytuacji trudnej, jako słowa skierowane dzisiaj do Kościoła, znajdującego się również w trudnym momencie swojej historii.
Jak zaznaczył, słowa proroków, choć bywały niełatwe do przyjęcia, to jednak zawsze niosły ze sobą światło nadziei. W takim kluczu biskup interpretował fragmenty z Księgi Izajasza przytoczone w pierwszym czytaniu podczas Liturgii Słowa.
- Prorok, widząc wielką tragedię swojego narodu, zgliszcza jego świetności, prowadzi z Bogiem rozmowę. Ma odwagę wypowiedzieć wobec Niego słowa, które są prowokacją. Stawia Mu pytanie: "Czemu, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg, tak iż serca nasze stają się nieczułe na bojaźń przed Tobą?". To odwieczne pytanie, które jest w sercu każdego człowieka wierzącego na widok dziejącego się zła, nieprawości, grzechu. Dlaczego Bóg dopuszcza do tego, że człowiek błądzi i grzeszy? Dlaczego nie reaguje, kiedy złodziej kradnie, morderca zabija, cudzołożnik zdradza? Dlaczego Bóg nie reaguje, kiedy ludzie kłamią, oszukują i krzywdzą? Dlaczego nie reagował i nie reaguje, kiedy dzieje się grzech pedofilii, szerzą się afery i zło coraz bardziej oblepia ludzi na najwyższych szczeblach hierarchii społecznej czy kościelnej? - pytał biskup.
Aby właściwie szukać odpowiedzi na tego typu pytania, konieczny jest, jak podkreślił biskup, rachunek sumienia. - Człowiek musi zmierzyć się z tajemnicą nieprawości swojego serca, drugiego człowieka, nawet kogoś bliskiego, którego kocha. Chodzi o rachunek sumienia, który polega na stawianiu pytań nie tylko drugiemu, ale także całej wspólnocie, narodowi, Kościołowi - mówił biskup.
Nawiązując do obecnej sytuacji w Polsce i w polskim Kościele, powiedział: - Ostatnie wydarzenia, które zdominowały nasze media, ulice, przestrzeń Kościoła, coraz wyraźniej stawiają nas wobec konieczności zrobienia rachunku sumienia, a w nim tego, co najtrudniejsze, czyli sztuki przyznania się do błędu, powiedzenia "zrobiłem źle, zgrzeszyłem". Prorok widzi grzechy swojego narodu i jest w tym niezwykle szczery, ale także i odważny. Ma odwagę nazwać wszystkie wady swojego narodu.
To wymaga, jak podkreślił biskup, niezwykłej pokory, zwłaszcza wtedy, kiedy zawodzi zwykłe ludzkie poznanie, co jest dobre, a co złe.
- Lęk przed przyznaniem się do winy jest lękiem przed konsekwencjami. Dlatego dzisiaj tak bardzo trzeba nam zakorzenić się w Słowie, które jest prawdą, a którym jest Jezus Chrystus. Nie wystarczą nam katalogi etyki, dekalogi wymyślone przez filozofów, ludzi kultury czy celebrytów. Nam potrzebna jest czysta prawda, która jest w Jezusie Chrystusie. To nie media są sędziami naszego losu, nie głosy autorytetów, tylko sam Bóg jest w stanie osądzić nas sprawiedliwie - mówił biskup.
Kaznodzieja przyznał, że świadomość grzechu, własnego czy też osoby, którą się kocha lub wspólnoty np. Kościoła, może przytłoczyć.
- Dlatego w sercu proroka pojawia się następna myśl: "Panie, odmień się przez wzgląd na Twoje sługi i na pokolenia Twojego dziedzictwa. Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił - przed Tobą zatrzęsłyby się góry". Bezradność wobec grzechu, wobec tylu pytań, na które nie ma odpowiedzi, wyzwala z serca proroka wołanie: "To Ty, Boże, musisz w końcu zstąpić. Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił!". To duch Adwentu, w którym trzeba stanąć w obliczu swego grzechu i dotknąć tajemnicy bezradności. Nie poradzimy sobie z swoim grzechem: osobistym, swojej rodziny, społeczeństwa, narodu, Kościoła. Potrzebujemy interwencji samego Boga i to tak mocnej, która - jak mówi prorok - przypominałaby rozdarcie niebios. Ta interwencja musi wręcz przypominać trzęsienie się gór - wołał biskup, który przypomniał, że oddanie się Bogu, także w kontekście rachunku sumienia i przyznania się do nawet najcięższych grzechów, jest zawsze najlepszym wyjściem.
- On jest w stanie rozprawić się z tym, co czai się w sercu wrażliwym, czyli z rozpaczą, która zawsze pojawia się wtedy, kiedy odkrywamy, że jesteśmy bezradni wobec grzechu, wobec zalewającej nas w sumieniu i w opinii publicznej tajemnicy nieprawości. To bardzo ważna pociecha, która powinna dziś spłynąć do naszych serc. Bóg jest tym, który jest Sędzią sprawiedliwym. On doskonale wie, co zrobiliśmy złego, ale też doskonale wie, do czego nas stworzył - do dobrego, do zwycięstwa miłości nad nienawiścią, łaski nad grzechem. On jest naszym Odkupicielem. Nie jest martwym, niedostępnym, absolutnym bytem, gdzieś w przestworzach, ale jest Kimś głęboko zanurzonym w nasze wszystkie problemy, pytania, bóle i osobiste wybory. On jest w nich obecny, aby je odkupić, czyli uzdrowić. Tak robi kochający Ojciec, który boleje nad odchodzącym synem - mówił biskup.
- Oczekiwanie Pana jest możliwe w sercu człowieka, który odkrywa, że w jego wnętrzu jest grzech, ale jednocześnie wie, że trzeba ten grzech wyznać i prosić o przebaczenie. Nie rozprawimy się sami ze swoimi grzechami, nie rozprawimy się sami z grzechem i złem, które jest w naszych najbliższych, dopóki nie będziemy wołać jak prorok Izajasz do samego nieba: "Zstąp, bo sami nie dajemy już sobie rady!".
Biskup przypomniał też, że najwłaściwszym źródłem poznania dobra i zła, co stanowi punkt wyjścia do właściwego rachunku sumienia, jest słowo samego Boga.
- To bardzo ważne, abyśmy dzisiaj nie karmili się tylko własnymi przemyśleniami; żebyśmy nie polegali tylko na autorytetach, które każdy z nas ma. Mamy swoje ulubione strony internetowe, czasopisma, książki, mamy swoich znajomych i przyjaciół, którym stawiamy pytania, aby zrozumieć to, co dzieje się w nas i wokół nas. Ale ponad tym wszystkim musi stanąć ważne adwentowe postanowienie - zapytam Boga, sięgnę po Jego słowo i na nowo odbuduję to, co znaczy być dzieckiem Ojca.
I Nieszpory Adwentu z obrzędem lucernarium odbyły się także w innych świątyniach w diecezji.