Potrzeby są duże: od środków czystości i podstawowych artykułów spożywczych po koce i pampersy. Na apel medyków z miasteckiego szpitala odpowiedzieli strażacy ochotnicy z niewielkiej Koczały.
Do akcji zaprosili sąsiadów ze wsi, prosząc o dołączenie się do zbiórki. W kilka dni zebrali środki czystości i podstawowe artykuły spożywcze, które dostarczyli do miasteckiej placówki.
– Kto miał odpowiedzieć, jak nie my, strażacy? Pomaganie mamy w naturze. Ale odzew mieszkańców Koczały i okolic, lokalnych przedsiębiorców i organizacji był niesamowity. Dzięki nim mogliśmy przekazać do szpitala cały bagażnik różnych artykułów – cieszy się druh Wojciech Wójcik, który zainicjował zbiórkę.
– Nie czujemy, żebyśmy robili coś szczególnego. Bohaterami są medycy, którzy walczą z koronawirusem. Korzystamy z pomocy pracowników miasteckiego szpitala, przyjeżdżają na nasze wezwania, ratują nasze życie i zdrowie. Tą zbiórką chcemy się im w jakikolwiek sposób odwdzięczyć – podkreśla koczalski ochotnik.
Odzew lokalnej społeczności sprawił, że strażacy postanowili kontynuować zbiórkę.
– Teraz najbardziej potrzeba koców i narzut na oddział dziecięcy. Zakład Opiekuńczo-Leczniczy, który znajduje się w szpitalu poprosił nas o pampersy, środki do higieny osobistej i maseczki dla seniorów, których mają pod opieką. Potrzeba właściwie wszystkiego, bo pacjenci są odizolowani, nie mają kontaktu z bliskimi, którzy mogą im dostarczyć artykuły spożywcze czy środki czystości – zauważa strażak.
Do akcji włączyła się parafialna Caritas.
– To budujące, że nie brakuje ludzi z otwartymi oczami i sercami. Sytuacja pacjentów w szpitalach jest bardzo trudna. Chociaż personel jest życzliwy i robi co może, to jednak izolacja od bliskich jest trudnym doświadczeniem. Pomoc, którą otrzymują z zewnątrz zaspokaja ich potrzeby materialne, ale jest też dowodem na to, że za szpitalnym murem są ludzie, którzy o nich myślą, modlą się i chcą wspierać – podkreśla ks. Andrzej Malczyński, proboszcz parafii w Koczale.