Potrzeby są duże: od środków czystości i podstawowych artykułów spożywczych po koce i pampersy. Na apel medyków odpowiedzieli strażacy ochotnicy z niewielkiej Koczały.
W kilka dni zebrali środki czystości i podstawowe artykuły spożywcze, które dostarczyli do miasteckiej placówki. Do akcji zaprosili sąsiadów ze wsi, prosząc o dołączenie się do zbiórki. – Kto miał odpowiedzieć, jak nie my, strażacy? Pomaganie mamy w naturze. Ale odzew mieszkańców Koczały i okolic, lokalnych przedsiębiorców i organizacji był niesamowity. Dzięki nim mogliśmy przekazać do szpitala cały bagażnik różnych artykułów – cieszy się druh Wojciech Wójcik, który zainicjował zbiórkę.
Ta trwa nadal. Strażacy chcą dostarczyć szpitalowi koce i narzuty, pampersy dla seniorów, środki do higieny osobistej i maseczki dla starszych pacjentów. Do akcji włączyła się parafialna Caritas. – To budujące, że nie brakuje ludzi z otwartymi oczami i sercami. Sytuacja pacjentów w szpitalach jest bardzo trudna. Chociaż personel jest życzliwy i robi co może, to jednak izolacja od bliskich jest trudnym doświadczeniem. Pomoc, którą otrzymują z zewnątrz, zaspokaja ich potrzeby materialne, ale jest też dowodem na to, że za szpitalnym murem są ludzie, którzy o nich myślą, modlą się i chcą wspierać – podkreśla ks. Andrzej Malczyński, proboszcz parafii w Koczale.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się