Mieszkańcy kurortu postanowili nie rezygnować z tradycji. Zachowali jednocześnie bezpieczny dystans, pozostając w samochodach.
Kolumna kilkudziesięciu trąbiących samochodów podążała ulicami Połczyna-Zdroju za Trzema Królami, trzymającymi dary dla Dzieciątka.
Zmotoryzowany orszak wyruszył sprzed kościoła pw. św. Józefa Oblubieńca. Kolumnę otwierali dwaj motocykliści z grupy Moto Orły. - Ksiądz proboszcz zadzwonił i zapytał, czy można by zamienić wielbłądy na konie mechaniczne, więc mamy dziś dwa - piękną hondę goldwing i wspaniałego dragstera - mówi Dariusz Kozajda, jeden z nich.
Za motorami, na specjalnej platformie, siedzieli Trzej Królowie. - Robię dzisiaj za woźnicę - uśmiecha się Grzegorz Cychowski, który razem z rodziną zapewnił transport głównym bohaterom dnia. Mieszkaniec Połczyna należy do grupy Pomocników Salezjańskich, którzy razem z siostrami salezjankami byli współorganizatorami wydarzenia.
Za platformą z Mędrcami utworzyła się kolumna kilkudziesięciu samochodów. Wielu kierowców udekorowało swoje auta koronami i orszakowymi symbolami.
Orszak po przejeździe ulicami miasta zakończył się przy żłóbku ustawionym przy kościele pw. św. Józefa. Trzej Królowie złożyli tam dary Świętej Rodzinie, a następnie każdy uczestnik orszaku mógł przejechać obok żłóbka i pozdrowić Mędrców, a także Jezusa, Maryję i Józefa.
Dzieci przebrane za anioły podchodziły do samochodów i rozdawały słodycze swoim rówieśnikom.
Zadowolenia z orszaku nie kryje ks. Zbigniew Witka-Jeżewski, proboszcz połczyńskiej parafii pw. św. Józefa. - Formę musieliśmy zmienić, ale istotę udało się zachować. Myślę, że to dobrze, ponieważ w wierze ważne jest także przeżycie niektórych prawd - podkreśla duszpasterz, przyznając, że parafianie do pomysłu zorganizowania nietypowego orszaku podeszli entuzjastycznie. - Warto było podjąć się tego przedsięwzięcia. Inspiracją były siostry salezjanki i działający przy ich domu ludzie. Włączyli się także inni.
Był to trzeci Orszak Trzech Króli w Połczynie-Zdroju.