Przyjmij deszcz błogosławieństw, odrzuć wszelki lęk - pod tym hasłem odbywają się przez tydzień "Wieczory błogosławieństw" w Koszalinie.
Pandemia, a raczej jej trudne i pełne lęku przeżywanie przez wiele osób, pobudziła misjonarzy z koszalińskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji i Fundacji SMS z Nieba do przygotowania sześciu "Wieczorów błogosławieństw", które gromadzą wiernych od poniedziałku 25 stycznia do soboty (o godz. 19.15) w kościele pw. Św. Wojciecha w Koszalinie. Na spotkania składają się: konferencja, modlitwa, świadectwo wiary i obrzęd Komunii św.
Organizatorzy wierzą, że na uczestników spotkań – a zbiera się ich co wieczór kilkudziesięciu – spadnie deszcz Bożych błogosławieństw. To łaski, o których Pan Jezus mówił w kazaniu na Górze, a w swoim nauczaniu podjęli papieże Benedykt XVI w książce "Jezus z Nazaretu" oraz Franciszek w adhortacji "Gaudete et exsultate". Obszerne fragmenty tych dzieł są częścią wieczornej katechezy.
– Trudno nam zaadoptować treść kazania na Górze i dlatego wielu z nas wciąż ma problemy, by przyjąć błogosławieństwa – mówi ks. Jarosiewicz. Opierając się na słowach Benedykta XVI, przestrzega by nie mylić ze sobą dwóch rodzajów smutku: tego, który prowadzi do postawy Judasza, nie rozumiejącego Bożego miłosierdzia i tym samym nie potrafiącego sobie wybaczyć, a smutkiem wynikającym z konfrontacji z prawdą o samym sobie, której przyjęcie prowadzi do skruchy na wzór św. Piotra i życia w duchu nadziei.
Jaki smutek nas spotyka – z powodu osobistych trudności, lęku przed zakażeniem czy odejść ludzi z Kościoła – mogli rozpoznać w sobie podczas nabożeństwa jego uczestnicy. – Istnieje smutek, który nie prowadzi do depresji: gdy to, co mnie zasmuca pociąga mnie do głębszego spotkania z Jezusem – podpowiada Magdalena Plucner. – Dobry smutek powoduje, że człowiek nie wchodzi w struktury zła, ale wraca do Boga.
Uczestnikom "Wieczoru błogosławieństw" pomogła w tym modlitwa przebłagalna i podjęcie decyzji o postawie uklęknięcia przed Bogiem. Innymi wieczorami podobną rolę pełni modlitwa dziękczynienia, uwielbienia.
Misjonarze przestrzegają przed ucieczką od smutku w świat rozrywki, szczególne w czasie pandemii czerpanej ze środków masowego przekazu. – To może być owszem sposób na odstresowanie czy spędzenie czasu z rodziną, ale nie substytut relacji z Panem Jezusem. Pocieszacz nie równa się Pocieszyciel – zauważa Magda Grajewska, która podzieliła się z zebranymi świadectwem tego, jak łaska Boża pomogła jej nie odrzucić Bożej prawdy i miłości.
Grupa misjonarzy świeckich liczy wraz z ks. Jarosiewiczem 7 osób, z czego 3 pochodzą spoza diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. To przeważnie osoby o wykształceniu teologicznym, mające tak ułożone życie zawodowe, że mogą sporą część czasu – 8 dni w miesiącu – poświęcić na ewangelizację w ramach projektów SNE: misji, rekolekcji, akcji ulicznych, spotkań modlitewnych.