To jeden z ciekawszy obrzędów. Sprawuje się go tylko raz w roku, we wspomnienie św. Błażeja, biskupa męczennika, cieszącego się sławą patrona od chorób gardła i języka.
Po końcowej modlitwie kapłan zapala dwie specjalne świece. Następnie przygotowuje wiernych do udziału w błogosławieństwie: „Prośmy Boga, który jest źródłem życia, o zdrowie gardła i o właściwe korzystanie z daru mowy, abyśmy go umieli używać na chwałę Bożą i pożytek ludzi”. A potem dotyka gardeł wiernych skrzyżowanymi świecami i odmawia modlitwę: „Niech cię Pan ustrzeże przed chorobami gardła i wszelkim złem”.
– Ważne, by pamiętać, że istotą tego obrzędu nie są skrzyżowane świece czy gardła, a nasza wiara, otwartość na Pana Boga i Jego działanie. Bez tego będziemy jak Nazarejczycy z dzisiejszej Ewangelii, wobec których niedowiarstwa Jezus nie mógł zdziałać żadnego cudu – podkreśla o. Andrzej Artym, koszaliński franciszkanin.
Podobnie, jak w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Koszalinie, także w wielu innych kościoła diecezji kapłani błogosławili wiernych, przyzywając wstawiennictwa św. Błażeja.
Tradycja sięgająca wczesnego średniowiecza przekazała pamięć o nim jako orędowniku i opiekunie szczególnie pomocnym w gardłowych dolegliwościach. Za jego wstawiennictwem prosimy Boga o zdrowie gardła, ale i o łaskę dobrego korzystania z daru mowy.
– Mowa jest wielkim darem, więc tym bardziej powinniśmy o nią dbać. Codziennie używamy tak wielu słów, często nie zastanawiając się, że grzeszymy językiem. Wspominając św. Błażeja i prosząc o jego wstawiennictwo, tym bardziej powinniśmy dbać o to, by nie zaśmiecać naszej mowy i nie wykorzystywać jej do złego – dodaje franciszkanin.