Był chrześniakiem prezydenta Ignacego Mościckiego. Przyjechał na ziemie zachodnie, bo w przemyskim seminarium zabrakło już miejsc dla kandydatów. Nadmorskiej diecezji oddał serce i niemal 60 kapłańskich lat.
Księdza Piotra pożegnano dzisiaj w kościele rektoralnym pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Kołobrzegu – w małym kościółku nad Parsętą, jak mówią kołobrzeżanie, dla których świątynia nieodłącznie kojarzy się z Domem Księży Emerytów. To tutaj spędził ostatnie cztery lata ks. Piotr.
– Chciałbym w imieniu diecezji powiedzieć „Bóg zapłać” za wierną i cichą służbę od 1961 r. Jeszcze w wielkiej, niepodzielonej administracji gorzowskiej, a potem w naszej diecezji. To długie lata pokornej posługi – mówił bp Edward Dajczak nad trumną zmarłego 11 lutego kapłana.
Jak mówił hierarcha, to właśnie pokora cechowała ks. Piotra. Wynikała ona również z trudnych początków życia przyszłego kapłana. Urodził się 11 czerwca 1937 r. w Nienadówce, nieopodal Kolbuszowa. Jak opowiadał później niejednokrotnie w… łóżku siostry zakonnej. – Wspominając pierwsze chwile mówił o ubóstwie. I o siostrach służebniczkach NMP Starowiejskich, które przygarnęły jego brzemienną mamę. Zawsze jednak wracał do tych chwil z ogromną wdzięcznością. Ten trudny czas ukształtował jego życie – mówił bp Dajczak.
Sprawił też, że ks. Piotr przez całe życie darzył wszystkie siostry zakonne wielkim szacunkiem i wdzięcznością za klasztorną gościnę w bardzo trudnym dla jego niezamożnych rodziców okresie.
Był siódmym synem Anny i Marcina Ożogów. Dlatego, zgodnie z przedwojennym zwyczajem, malca do chrztu trzymał sam prezydent Ignacy Mościcki. Ten przywilej procentował m.in. książeczką oszczędnościową, ale i późniejszymi szykanami ze strony PRL-owskich władz. Po maturze prezydencki chrześniak zdecydował, że zostanie księdzem.
– Z malutkiej Nienadówki o kapłańskiej drodze pomyślało ich trzech: Edward Krzyśko, Jan Surowiec i Piotr Ożóg. Zastukali do furty seminarium w Przemyślu. Dzisiaj trudno to sobie wyobrazić, ale usłyszeli: „Nie ma już miejsc. Zgłoście się za rok”. Proboszcz namówił ich, żeby pojechali na zachód, a potem, jeśli będą chcieli, wrócą do swojej diecezji. Zostali jednak na tych ziemiach do końca. Ks. Piotr nigdy tego nie żałował. Pokochał tę diecezję i jej mieszkańców – wspomina ks. Piotr Zieliński, były dyrektor Domu Księży Emerytów.
W kapłaństwie ks. kanonik Piotr przeżył blisko 60 lat. Swoją posługę pełnił w wielu parafiach diecezji, m.in. w Koszalinie, Bobolicach i najdłużej – bo aż 33 lata – w Postominie. Proboszczował wspólnocie pw. św. Floriana do emerytury, na którą przeszedł w 2008 r. Ale i później, póki jeszcze pozwalały mu siły, by pomagać w Jarosławcu i Ustce, często zaglądał do swoich parafian.
Nic też dziwnego, że w ostatniej ziemskiej drodze zmarłemu kapłanowi towarzyszyła postomińska delegacja parafian.
– Ksiądz kanonik dał się poznać jako szlachetny opiekun najuboższych. Przez lata udzielał nam i naszym dzieciom sakramenty. Dał się poznać jako sumienny i wymagający kapłan. Dużo wymagał, ale umiał doceniać trud parafian, gorąco i serdecznie dziękując za wszystko uczynione na rzecz Kościoła, na chwałę Pana naszego. Przełomowym momentem były misje święte. Ich owoce widzimy do dzisiaj – wspomina Bogdan Bury, lektor z filialnego kościoła w Marszewie. - Pochodził z małej miejscowości Nienadówka, dlatego nasze społeczeństwo było mu bliskie. Zżył się z nami do tego stopnia, że choć przeszedł na emeryturę i wyjechał, często był zapraszany na uroczystości kościelne, niejednokrotnie był obecny na uroczystościach rodzinnych, czuł się jednym z nas.
Żegnając kapłana w imieniu postomińskiej wspólnoty dziękował za jego posługę: - Żegnamy cię, księże Piotrze, który swoimi mądrymi kazaniami i postępowaniem, nauczyłeś nas brać odpowiedzialność za życie parafii. Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach, pamięci i modlitwie – zapewniał.
Ziemska wędrówka ks. kanonika Piotra Ożoga zakończyła się 11 lutego, we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes. Zgodnie z wolą zmarłego kapłana został pochowany na kołobrzeskim cmentarzu.