Tym razem to świeccy słupszczanie zainicjowali Ekstremalną Drogę Krzyżową. W trudną drogę posłał ich bp Krzysztof Zadarko.
W piątek 19 marca ok. godz. 21 z kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Słupsku wyruszyli uczestnicy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Na 44–kilometrową wędrówkę w mrozie i zacinającym śniegu, którą poprzedziła Msza św., zdecydowało się 70 osób, w tym małżeństwa, rodziny z nastoletnimi dziećmi, duchowni.
Słupską EDK, zainicjowaną przed laty przez ks. Sebastiana Kowala i zawieszoną na 3 lata z powodu jego przejścia do innej parafii, podjęli świeccy. Teraz to oni przejęli pałeczkę i inspirują chrześcijan z regionu, w tym kapłanów, by ruszać za krzyżem w ekstremalnej formie. O to, by ją po latach ponownie przywrócić do życia, usilnie walczył Wiktor Janusz. - Na szczęście zebrali się fantastyczni udzie, którzy mieli na tyle energii i chęci, by podjąć się organizacji - mówi o zapleczu EDK, czyli planowaniu, logistyce, zapisach, nocnym dyżurze "ratunkowym", czego podjęli się m.in. Rycerze Kolumba. - Błędem byłoby niewykorzystanie tego raz rozpoczętego dobrego dzieła. Jeszcze teraz korzystaliśmy z podpowiedzi ks. Sebastiana w przygotowaniu przebiegu trasy, przy czym udało nam się ją tak zmodyfikować, by jak najmniej pokrywała się z odcinkami ruchu kołowego.
Na trudną Drogę Krzyżową piechurów posłał bp Zadarko. - Miarą ekstremizmu tej Drogi Krzyżowej nie jest skala trudności i warunków atmosferycznych - zauważył. - Tu chodzi o ekstremizm ducha, który oznacza, że wydobywamy z siebie wszystkie swoje siły i możliwości, doznając zarazem niezwykłej słabości tak, jak Jezus, upokorzony i zamęczony podczas dźwigania krzyża.
Biskup zwrócił uwagę, że pątnicy, pokonując 14 stacji, doświadczą działania grzechu. - Gdy idzie się za Jezusem, a szczególnie w tak ekstremalny sposób, widzi się, jak bardzo potrzebna jest na tej drodze łaska, moc z Boga - mówił. - Nie dzięki swoim mięśniom, działaniu, pomysłom, ale dzięki łasce Boga Droga Krzyżowa staje się drogą do szczęścia. Ona się nie kończy z ostatnią stacją, ale właśnie wtedy zaczyna oddziaływać na całe życie, by ludzie mogli zobaczyć w was ekstremum miłości. Do tego jesteście powołani w Jezusie Chrystusie.
Małżonkowie Renata i Tomasz po raz pierwszy uczestniczą w EDK. - Dla mnie jest to sposób umocnienia wiary, a chcę to zrobić, bo czasem przeżywam pewne wahania, wątpliwości - mówi pan Tomasz. Według niego, już sama decyzja wyruszenia za krzyżem jest krokiem w stronę wiary.
- Ponieważ niesiemy bardzo dużo intencji, mamy świadomość, że fizycznie może być bardzo ciężko - dodaje pani Renata. - To duże wyzwanie, ale nie przewidujemy, co się zdarzy, tylko wierzymy, że Pan nas poprowadzi.
W drogę wyruszyli także ks. Krzysztof Karwasz i kl. Michał Burzyński. - Na EDK trzeba patrzeć w wymiarze duchowym. To wyrzeczenie, trud nadają sens drodze - mówi ks. Karwasz. - Ja także chcę umacniać swoją wiarę, oddać Panu Jezusowi chwile trudu tej drogi, wyrzeczenia.
Pierwsza stacja zgromadziła niewielkie grupki piechurów przy pomniku bł. ks. Jerzego Popiełuszki, ostatnia z powrotem przywiodła ich do kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego. Zabrane stąd obrazki pamiątkowe były dowodem, ilu uczestników dokończyło swoją EDK.