Dziesięć lat temu Matka Boża w cudownym wizerunku odnalazła swoje dzieci po wojennej zawierusze. W duchu dziękczynienia i zawierzenia mieszkańcy Złocieńca świętowali rocznicę Jej obecności w miejscowym kościele.
Przed ołtarzem złocienieckiego kościoła mariackiego mieszkańcy miasta od dekady proszą Maryję trzymającą Dzieciątko na ręku o opiekę i wypraszają łaski za Jej przyczyną. Jak sami mówią, po kilkudziesięcioletniej rozłące wróciła do swoich.
- Chcemy podziękować za Jej matczyne serce, bo nie czujemy się na tych ziemiach już sierotami - mówił podczas uroczystości rocznicowych ks. Wiesław Hnatejko CR, proboszcz parafii, w której posługują księża zmartwychwstańcy.
Mieszkańcy miasta czczą Maryję w tytule Opiekunki Rodzin. O tym, jak istotną rolę w budowaniu przyszłości odgrywają dobre i trwałe rodziny, przypominał świętujący ze wspólnotą bp Krzysztof Włodarczyk.
- Oddajemy Maryi rodziny, bo są one zagrożone i nie tracimy nadziei, że można i dziś żyć w jedności małżeńskiej, budować rodziny. Chcemy prosić Maryję, by budowała miłość, która jest postawą, a nie wzdychaniem. Konkretnym odniesieniem do siebie, także w wymiarze ofiary i służby - mówił hierarcha, dając wiernym złocienieckiej parafii swoisty nakaz misyjny: - Idźcie i ukazujcie piękno sakramentalnej miłości małżeńskiej tym, którzy przestali wierzyć, że jest możliwa. Niech na widok waszych małżeństw ludziom chce się żenić, wychodzić za mąż, rodzić i wychowywać dzieci - zachęcał biskup.
Matka Boża przywędrowała za swoimi dziećmi z Kresów. Przed wojną obraz Matki Boskiej tulącej do siebie Dzieciątko otoczony był wielkim kultem w bocznym ołtarzu kościoła pw. św. Marcina w Felsztynie. Powojenne ustalenia sprawiły, że Felsztyn pozostał daleko poza granicami polskimi. W lipcu 1946 r. miejscowy duszpasterz ks. Stanisław Lechowicz otrzymał nakaz opuszczenia parafii i wyjazdu do Polski bez możliwości zabrania czegokolwiek z kościoła. Jak jego parafianie, odchodził z wielkim bólem w sercu. Obraz pozostał w kościele pod opieką prawosławnego duchownego, który obiecał sprawować nad nim pieczę. Jednak mieszkańcy Felsztyna nie z tych, którzy łatwo dają za wygraną. Jeden z nich powrócił i… "uprowadził" Matkę Boską.
- Nie wszyscy o tym wiedzą, ale wtedy przez 10 lat Matka Boża była w naszej parafii. Zaraz po wojnie obraz przyjechał do Złocieńca. Był przechowywany w głębokiej tajemnicy u jednej z rodzin w piecu chlebowym, dopiero potem trafił do Wrocanki na Podkarpacie. Dlatego też, kiedy Matkę Bożą witaliśmy w Złocieńcu mówiliśmy, że przybyła do swoich. Nie opuściła nas, ale jak Matka po wojnie nie ustawała w poszukiwaniach, aż nas znalazła - mówi złocieniecki zmartwychwstaniec.
Swoją wdzięczność parafianie wyrazili w budowie pięknego ołtarza, który wciąż jest upiększany. Przez ostatni miesiąc dopieszczał go jego twórca, krakowski artysta Wieczysław Stasiak, a rama obrazu zabłysła prawdziwym złotem. Matka Boża nie pozostaje dłużna - odwzajemnia się wypraszanymi łaskami.
- Obecność tutaj Opiekunki Rodzin to konkretna i żywa historia. Wiemy o wielu takich wydarzeniach - głośniejszych i całkiem cichych. O wyzwolonych z nałogów, uwolnionych od choroby w wydawało się beznadziejnych przypadkach, o Łukaszu, o Gosi. To także ocalone przed rozbiciem rodziny - mówi ks. Hnatejko.
Jak dodaje to dlatego, że Matka Boża nie pozwoliła się schować na tronie w ołtarzu. Przez ponad trzy lata kopia obrazu peregrynowała po złocienieckich rodzinach. Jej wizerunki umieścili w oknach swoich domów już na początku pandemii i wołają Jej wstawiennictwa specjalnie ułożoną modlitwą.
- Wiemy, że Ona nas nie opuszcza i trwa przy nas w najtrudniejszych chwilach. Mamy nadzieję, że łaski, które nam wyprasza sprawią, że Jej złocieniecki dom stanie się sanktuarium - mówią mieszkańcy Złocieńca, którzy podczas uroczystości rocznicowych ponowili akt zawierzenia Matce Bożej.