Wiele ostatnio mówi się o tym, że trzeba szukać nie tego, co nas dzieli, ale łączy. Poszukałem i znalazłem. Ludzi uważających się za różnych od siebie czy nawet stojących po przeciwnej stronie sporu światopoglądowego, czy innego, często łączą właśnie chamstwo i pogarda.
Do takiego wniosku skłoniła mnie przypadkowa wizyta na profilu jednego z lokalnych działaczy na polu kultury. Zauważyłem tam właśnie dość chamskie i w dodatku głoszące nieprawdę posty dotyczące Kościoła i w ogóle samej religii chrześcijańskiej.
Obserwacja ta po raz kolejny potwierdziła wniosek, do którego doszedłem już dawno temu, tzn. że ani muzyka, ani malarstwo, ani teatr wcale nie muszą łagodzić obyczajów.
Bywa, że ludzie uważający się za oczytanych czy obytych w świecie, innymi słowy - za kulturalnych humanistów, potrafią zachować się w sposób naprawdę prymitywny. Pół biedy, jeśli tylko w warstwie słownej czy "mediospołecznościowej".
To samo dotyczy ludzi uważających się za religijnych i rozmodlonych. Oni także potrafią wykrzesać z siebie - oczywiście w dobrej sprawie - ukryte głęboko pokłady chamstwa i pogardy.
Co musi się stać, aby laicki "kulturalny humanizm" i zaangażowaną "religijność" połączyło chamstwo?
Myślę, że dzieje się tak wtedy, kiedy Prawda, Dobro i Piękno stają się jedynie przedmiotami zachwytu i podziwu.