Kilka razy do roku mieszkańcy Świdwina, uzbrojeni w grabie i worki na śmieci, ruszają na miejscowy kirkut. Ponad podziałami światopoglądowymi czy wyznaniowymi sprzątają jedno z nielicznych już miejsc pamięci po pomorskiej społeczności żydowskiej.
Świdwiński kirkut jest jednym z ostatnich na terenie Pomorza Zachodniego, dających się do dziś rozpoznać. W stosunkowo dobrym stanie przetrwało zaledwie kilka z około pół tysiąca macew. O to, co zostało, dba lokalna społeczność. Kilka razy do roku stawiają się w gotowości do podjęcia prac porządkowych.
- Każde miejsce pamięci potrzebuje dbających. O to świdwińskie już nie ma komu dbać. Krewni tych, którzy tu spoczywają, w większości zginęli podczas Zagłady, nieliczni ocaleni - rozproszeni po świecie starzeją się i umierają. To na nas spoczywa obowiązek pamiętania i dbania - mówi Adam Ciućka, pastor zboru Chrystusa Dobrego Pasterza Kościoła Bożego w Świdwinie, jeden z inicjatorów sprzątania cmentarza.
Przez 20 lat udało się nie tylko zadbać o pozostałości kirkutu, ale przede wszystkim zmieniać myślenie o tym miejscu. Od lat nie dochodzi na żydowskim cmentarzu do aktów wandalizmu, nie jest on też miejscem alkoholowych spotkań.
- Staramy się dotrzeć z tym przekazem przede wszystkim do młodych ludzi. Zapraszamy ich na cmentarz, opowiadamy o pochowanych tu rodzinach, których losy niekiedy udaje nam się ustalić. Dzięki temu to miejsce przestaje być "bezpańskie", a staje się częścią także naszej historii - mówi duchowny.
W tym roku akcja odbyła się niemal w przeddzień rocznicy powstania w getcie warszawskim. Dlatego sprzątający przypięli do ubrań żonkile - kwiaty, które stały się symbolem wydarzenia z 1943 r.
- Zależy mi na tym, żeby pamięć o ludziach i wydarzeniach nie zginęła. Pamiętamy o naszych starszych braciach w wierze. Przywołujemy kolejną rocznicę powstania także jako ostrzeżenie przed tym, co potrafią zrobić ludzie innym ludziom z powodu odmiennej rasy czy wyznania - mówi Anna Bilińska, katechetka z Drawska Pomorskiego, która przygotowała żółte znaczki.
Sprzątanie kirkutu odbywa się ponad podziałami światopoglądowymi czy konfesyjnymi. Na Judenbergu uzbrojeni w grabie, sekatory i worki na śmieci, stawiają się zarówno wierni świdwińskiego zboru, jak i parafianie z katolickich parafii. Dobry przykład mieszkańcom dają samorządowcy z burmistrzem na czele. Z poszanowaniem prawa rabinicznego porządkują, grabią liście, zbierają gałęzie, oczyszczają teren z nadmiernie rozrastającej się roślinności.
- Wszystko jedno, czy byłby to cmentarz chrześcijański, czy islamski, czy jakiekolwiek innego wyznania. Przychodzimy tu, żeby zrobić to, co do nas należy. To świadczy o naszym człowieczeństwie, jak dbamy o groby, jak szanujemy ludzi, którzy żyli tutaj przed nami. Chcemy pamiętać o wielokulturowym, wielonarodowym, wielowyznaniowym Świdwinie - dodaje pastor Ciućka.