Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Nie uczymy. Dzielimy się

To nieco zaskakująca definicja tego, co w przygotowaniu do małżeństwa nazywa się najczęściej naukami. A jednak tak to się właśnie odbywa. – Przez ostatnich 10 lat nikt nam nie napisał negatywnej opinii – mówi jedna z prowadzących „Weekendy dla narzeczonych”.

Mimo że znaczna większość par decyduje się na wspólne zamieszkanie przed ślubem, czyli zgodnie z panującym wśród niektórych przekonaniem stwarza szansę lepszego poznania się przed powiedzeniem ostatecznego „tak”, liczba rozwodów wciąż rośnie. Wciąż też, niezmiennie od lat, dominującą przyczyną rozpadu związku, według badań GUS, jest tzw. niezgodność charakterów (42 proc.). Wyraźnie widać, że nie wystarczy wspólnie zamieszkać, żeby dobrze się poznać.

Trzeba odbębnić?

Bywa, że z takim nastawieniem narzeczeni podchodzą do wymaganego przez Kościół kursu przedmałżeńskiego. Powody takiego podejścia mogą być różne. Czasami jest to brak świadomości, że przygotowanie do małżeństwa wykracza poza organizację wesela. Po drugie, panuje stereotyp, że Kościół jest w tym obszarze niekompetentny, a już na pewno z innej epoki. Bywa pewnie i tak, że oferta Kościoła w danym miejscu pozostawia w tym zakresie wiele do życzenia, jednak stereotypy warto burzyć, o czym przekonują się uczestnicy „Weekendów dla narzeczonych” organizowanych w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej kilka razy w roku od co najmniej 10 lat.

– Pierwsze zdziwienie pojawia się często wtedy, gdy okazuje się, że nie jestem siostrą zakonną – przyznaje z uśmiechem Małgorzata Telega, farmaceutka, od lat razem z mężem prowadząca takie weekendy.

– Niektórzy czują się zmuszeni do udziału w weekendzie. Gdyby nie konieczność uzyskania zaświadczenia, nie zdecydowaliby się na to. Potem jednak piszą w ankietach, że są zaskoczeni tym, w jaki sposób to się odbywa i jak wiele im to dało – mówi Małgorzata Telega. – Nikt przez ostatnie 10 lat nie napisał opinii negatywnej – dodaje.

– Bywa, że niektórzy narzeczeni podczas weekendu dopiero odkrywają pewne obszary, dowiadują się o swoim przyszłym współmałżonku czegoś nowego – przyznaje prowadząca. – Przede wszystkim jeszcze szerzej otworzyły nam się oczy na tematy bardzo ważne, o których często się po prostu nie rozmawia, dopóki nie ma takiej potrzeby – potwierdzają uczestnicy ostatniego weekendu.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy