Powoli zaglądają tu pierwsi goście. Chwalą sobie komfort i przyjazną atmosferę, a także… możliwość spędzenia nocy na plebanii.
Pomysł na stworzenie przystani pojawił się niemal od razu, gdy ks. Sebastian Kowal objął parafię w Lędyczku w 2018 roku. Niezagospodarowana przestrzeń zachęcała, żeby przygotować ją dla turystów, kajakarzy, grup ministranckich, skautowskich czy osób łączących aktywny wypoczynek z rekolekcjami na wodzie.
Przygotowania
– W linii prostej do rzeki Gwdy jest 50 metrów. A przy plebanii spory kawałek miejsca, który aż się prosił, żeby coś z nim zrobić. Tyle że najpierw trzeba było go zagospodarować, zrobić gigantyczną wycinkę krzewów i samosiejek – przyznaje proboszcz lędyckiej parafii. Teraz na równo przyciętej trawie można już rozstawiać namioty. Sezon dopiero się zaczyna. – Wystartowaliśmy z ofertą w ubiegłym roku i gościliśmy już u siebie parę grup. Możemy przyjąć jednorazowo około 30–40 osób. W razie wielkiej ulewy znajdzie się dla nich także schronienie pod dachem – mówi ks. Sebastian, oprowadzając po Przystani u Plebana.
Nazwa, jak i sama lokalizacja to często niespodzianka dla szukających noclegu turystów. – Różni są ci spływający. Jedni bardziej pobożni, inni mniej. Ale i z tymi mniej pobożnymi jest okazja do dość długich rozmów. Trochę ich zdziwiło, że mogą porozmawiać swobodnie z księdzem, no i sama lokalizacja przystani: na plebanii jeszcze nie nocowali. A zaintrygowanie to pierwszy krok – śmieje się duszpasterz. Biwakujący chwalą sobie wysoki standard przygotowanego dla nich zaplecza, łazienki, sali jadalnej. To ważne, kiedy po wyczerpujących atrakcjach na wodzie szuka się wygodnej przystani. Z przyjaznego gościom terenu korzystają też parafianie. Nie tylko ministranci spotykają się tu na ogniskach, także dla rodziców to miejsce, gdzie można się spotkać, porozmawiać, zintegrować.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się