Kilka wieków historii, natchnienie Ducha Świętego i kilkadziesiąt egzemplarzy Pisma Świętego. - Nie liczę, ile ich jest na półce, ale czytam i zachęcam do tego młodych - mówi ks. Rafał Figiel.
Wikariusz świdwińskiej parafii św. Michała Archanioła zaprezentował swoim uczniom kolekcję polskich przekładów biblijnych, którą udało mu się zgromadzić. Razem z nimi przygotował wystawę, która ma zachęcić licealistów do sięgania po słowo Boże.
- Podejrzewam, że niewiele osób czyta Pismo Święte regularnie, a pewnie jest też rzesza tych, którzy nigdy po nie sięgają. Wystawa to zachęta, bo pierwszym krokiem do poznania jest zaintrygowanie: dlaczego tyle przekładów, dlaczego tak się od siebie różnią, na czym polegają te różnice - tłumaczy katecheta świdwińskiego liceum.
Kilkadziesiąt zaprezentowanych egzemplarzy powstało w różnych epokach i środowiskach. Zaskakują różnorodnością, często specyficznym językiem, intrygują, zachęcając do samodzielnych poszukiwań.
Jak przyznaje ks. Rafał, nigdy nie ewidencjonował, ile egzemplarzy znajduje się na jego półkach. - Nie liczę, czytam. I zachęcam innych - śmieje się.
Najbardziej cieszy się z posiadania reprintów tych najstarszych wydań: Nowego Testamentu w przekładzie Stanisława Murzynowskiego, Biblii Leopolity, Nieświeskiej, Brzeskiej czy w przekładzie ks. Wujka. Ale i inne wydania w zbiorze są intrygujące.
- To przekłady niechrześcijańskie. To konkretne wydanie powstawało w bardzo ciekawy sposób. Mirek Sopek w jakichś archiwach znalazł mikrofilmy z przekładem rabina Cylkowa. Postanowił je wydać, ale zrobić to tak, jak robiło się dawniej: a więc przepisać całą Torę ręcznie. W dzisiejszych czasach oznacza to już nie atrament i gęsie pióro, ale klawiaturę komputera. Największe wrażenie zrobiło na nim to, że - robiąc wiele kolejnych korekt - wciąż znajdował błędy. Uwiadomił sobie, z jaką starannością musieli podchodzić do swojej pracy dawni skrybowie, żeby ustrzec się błędów i przekłamań - opowiada o jednym z egzemplarzy.
Inny przekład Nowego Testamentu trafił do niego za pośrednictwem znajomego robiącego remonty w starych domach.
- Opatrzony jest bardzo ciekawym wstępem, niestety bez strony tytułowej. Próbowaliśmy ustalić, czyj to jest przekład. „Ks. J. Kr” - te
Jeszcze bardziej uwspółcześnionych przekładów także nie brakuje w kolekcji. - Ciekawy jest Nowy Przekład Dynamiczny. Coś w rodzaju targumu, czyli jakby w tekście jest już interpretacja. Zdania są bardzo rozbudowane. To, co zwykle jest w przypisie, znajduje się w tekście. Ma on swoich przeciwników, uważających, że taka pełna interpretacja zawęża wieloznaczność oryginalnego tekstu - wyjaśnia kolekcjoner, pokazując również przekłady pastora Zaremby - w wersji literackiej i dosłownej, czy ewangelikalny Przekład Odzyskiwania ze specyficzną terminologią konfesyjną i bardzo wieloma przypisami. - Jest też nasz wątek lokalny, świdwiński, czyli Ekumeniczny Przekład Przyjaciół. Jednym z autorów przekładu jest pochodzący z ks. Michał Czajkowski - podkreśla.
Osobną ciekawostką są także przekłady Tory na język kaszubski.
- Młodzi dziwią się, że to jeszcze nie wszytko. Szczególnie w ostatnich latach mamy wysyp przekładów i nie nadążam za ich śledzeniem. Ale kiedy coś wpada mi w oko, staram się zdobyć egzemplarz. Nie miałem planu na tworzenie kolekcji, nagle okazało się, że jest ich sporo. I może warto byłoby je pokazać innym - przyznaje.
Jego uczniowie podchwycili pomysł zaprezentowania zbioru. Pomogli w stworzeniu wystawy, wyszperali wiadomości o przekładach, przygotowali tablice informacyjne. A przede wszystkim z zainteresowaniem oglądają ekspozycje, zaglądają do środka, czytają i pytają.
- Mam nadzieję, że przynajmniej część z nich różnorodność przekładów zaintryguje na tyle, że będą chcieli poznać treść Pisma Świętego - dodaje ks. Figiel.