Podczas czwartej edycji rekolekcji seniorzy uczyli się, jak radzić sobie ze zranieniami.
W Skrzatuszu pod hasłem „Przebaczenie" od 15 do 17 czerwca odbyły się rekolekcje dla osób powyżej 60 roku życia. Wzięło w nich udział 26 osób, w tym kilka spoza naszej diecezji. Jak wyjaśnia pomysłodawczyni rekolekcji, s. Wiktoria Kucharska ze Wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża, z wiekiem ten temat staje się coraz ważniejszy, osoby starsze z ogromnym bólem reagują na nierozwiązane sytuacje życiowe, których powodem jest brak przebaczenia, szczególnie tego, które chciałyby uzyskać od swojego potomstwa, gdy po latach widzą własne błędy wychowawcze. – Słyszę od tych osób, że mają w sobie potrzebę przebaczenia innym, ale też tego, żeby im wybaczono, szczególnie w relacjach z dziećmi i wnukami. Ze łzami w oczach mówią, że proszą o przebaczenie, ale nie jest to przyjęte. Tak są odcięci od swoich bliskich, słyszę wręcz ich krzyk "co robić, siostro?" – mówi s. Wiktoria.
Na kim wzorować się, by umieć przebaczyć oraz lepiej radzić sobie ze zranieniem wynikającym z trudnych relacji z innymi, podpowiadał uczestnikom rekolekcji ks. Gracjan Ostrowski. Wśród tych wzorców znaleźli się Jan apostoł, który złożył głowę na sercu Pańskim i dobry łotr, który Go o przebaczenie prosił. – Warto wejść w doświadczenie osób, które żyły w bliskości Jezusa. One orędują za nami i pokazują, jak wejść do szkoły serca Jezusa – mówi kapłan. – Logika świata to logika siły i bogactwa. Jezus mówi inaczej: "Ojcze, wybacz im, bo nie wiedzą co czynią". Logika Jezusa jest logiką tego, co małe, słabe, ukryte.
Konferencja w kaplicy Domu Pielgrzyma. Katarzyna Matejek /Foto GośćTeresę i Andrzeja Szyperskich z Piły do udziału w rekolekcjach namówił syn, członek Domowego Kościoła. Panią Teresę poruszyła podczas nich propozycja rekolekcjonisty, by wejść w bliską zażyłość z Bogiem, co jest dla niej tym ważniejsze, że niebawem czeka ją poważna operacja onkologiczna. – Teraz te treści zaczęły do mnie docierać w zupełnie inny sposób. Uspokajają mnie, wyciszają. Złe myśli odchodzą, a przyjmuję to, co dobre – mówi pilanka. Jak dodaje, takiej formacji nie otrzymała w dzieciństwie, gdy religijność była zepchnięta do sfery prywatnej. – To, z czego mogą korzystać moje dzieci, np. rekolekcje wyjazdowe, uczestnictwo w różnych grupach, aktywne zaangażowanie w duszpasterstwo, w czasach mojego dzieciństwa nie było. Już dawno chciałam przyjechać z mężem na te rekolekcje, ale zawsze na przeszkodzie stała praca. Cieszę się, że wreszcie udało nam się wyrwać.
Ks. Gracjan Ostrowski. Katarzyna Matejek /Foto Gość