Spływem po rzece Rurzycy członkowie Domowego Kościoła z pilskiej parafii NMP Wspomożenia Wiernych zakończyli rok formacyjny.
Jak przyznaje ks. Andrzej Pawłowski, opiekun wspólnoty, choć działania duszpasterskie ograniczała pandemia, był to bardzo intensywny rok formacyjny. A także owocny, bo powstały dwa nowe kręgi. Razem to 25 małżeństw, które swój rozwój duchowy realizują w Domowym Kościele.
– To mocny filar parafii, wpierający ją zarówno duchowo, jak i swoją służbą w parafii. Członkowie Domowego Kościoła pomagają młodzieży w przygotowaniu do sakramentu bierzmowania, pracują z rodzicami dzieci pierwszokomunijnych, podejmują akcje modlitewne, jak ta październikowa, gdy przez cały miesiąc nieustannie omadlali kapłanów i prosili o nowe powołania – chwali wspólnotę ks. Pawłowski.
W tym roku nie zaniedbywali także ciała. Z profesjonalnymi tancerzami małżonkowie uczyli się tańczyć salsę, grali w siatkówkę, uczyli się komunikacji na warsztatach z psychoterapeutą. Wszystko po to, żeby realizować swoje powołanie i pomagać w tym innym.
Tak intensywny rok Domowy Kościół zakończył intensywnym dniem spędzonym na kajakach. Po Mszy św. w Krępsku na podbój rzeki Rurzycy ruszyli całymi rodzinami, łącznie 40 osób.
– Rzeka, choć niezwykle urokliwa, okazała się chwilami wyboista, stawiająca nam wiele kłód pod kajakiem. To jak w życiu, choć piękne – drogi bywają kręte i usłane trudami. Ale wzajemna pomoc, szczera sympatia i troska o bliźniego okazywała się nieoceniona dla wielu z nas w tych trudnych momentach – relacjonuje Małgorzata Ozga, jedna z uczestniczek spływu.
Po wodnych przygodach na kajakarzy czekał jeszcze przyjemny wieczór spędzony u jednej z rodzin Domowego Kościoła. Podsumowaniem dnia było nabożeństwo czerwcowe do Najświętszego Serca Pana Jezusa przy przydrożnej kapliczce w Pleceminie.
– Dziękowaliśmy także za Opatrzność Bożą, dzięki której nasza wyprawa zakończyła się pełnym satysfakcji sukcesem. Rozjechaliśmy się do naszych domów w poczuciu, że to nie koniec, to dopiero początek naszej pięknej przygody z Panem Bogiem – dodaje pani Małgosia.