Między Białym Borem a Miastkiem powstaje pustelnia. Największa w Polsce. We wtorek, w uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła, zostanie otwarta, a bp Edward Dajczak poświęci kaplicę.
Tydzień przed wielkim dniem ciszę zakłóca koparka. Mimo dającego się we znaki upału, praca na pustelni wre. Wąskie ścieżki pokrywają się tonami chrzęszczących pod stopami kamyków, pachnie koszoną trawą, transportowaną na taczkach, a w prowizorycznej stolarni brat Józef, pod czujnym okiem patrona, pieczołowicie nakłada kolejne warstwy na własnoręcznie zrobiony krzyż.
– Jesteśmy mistrzami ostatniej prostej – śmieje się.
Ale nie ma wątpliwości, że w dniu otwarcia pustelni wszystko będzie zapięte na ostatni guzik. Pachnące sosnową żywicą ołtarz i ławki w kaplicy to także jego dzieło.
– To taka łaska: Bóg dał Domowi Miłosierdzia takie osoby, które znają się na rzemiośle i mogą się przydać do tworzenia tego miejsca. Ile byliśmy w stanie zrobić, tyle robiliśmy własnymi rękoma. Gdy w grę wchodziło wykorzystanie specjalistycznego sprzętu i czas, trzeba było wynająć fachowców, ale resztę robimy sami – tłumaczy zakonnik-stolarz.
Najważniejsze miejsce – kaplica – jest już niemal gotowa. Wkładane w pracę uczucie widać w każdym detalu, w każdej wyszlifowanej desce.
– Pasuje jak ulał – cieszy się ks. Radosław Siwiński, przymierzając do ambony przywiezioną ze sobą figurkę św. Jana. Drewniany święty jest z odzysku, z któregoś z likwidowanych na Zachodzie kościołów. Tabernakulum dopieszczane u kowala też. Tak jak „z odzysku” są mieszkańcy koszalińskiego Domu Miłosierdzia, znajdujący tam nowe życie.
Kiedy cichnie na chwilę koparka, słychać już tylko śpiew ptaków i bzyczenie pszczół, którymi opiekuje się brat Eliasz. Cisza koi zmęczone codziennym hałasem uszy. Pozwala zaczerpnąć oddechu. I zacząć słuchać.
– Ludzie są stęsknieni Boga. Słyszymy o tym ciągle, jakby wielkie wołanie: „chcę uciec od zgiełku i być tylko z Nim”. To miejsce ma być odpowiedzią na to pragnienie – przyznaje szef Stowarzyszenia Dom Miłosierdzia, które buduje pustelnię w Kołtkach, pośród łąk i lasów, między Białym Borem a Miastkiem.
Na ponad
– Najistotniejsze będzie oratorium, miejsce do modlitwy. W domach przeznaczonych dla księży znajdzie się tam nieduży ołtarz, na którym można sprawować Mszę św. W kilku eremach znajdzie się też tabernakulum z Najświętszym Sakramentem – ks. Radek oprowadza po wyrastających jak grzyby po deszczu niewielkich drewnianych budynkach.
Do września ma być ich 10. Na uroczyste otwarcie gotowe do zamieszkania powinny być trzy.
– To kolejne, spełnione marzenie. Prosiliśmy o to miejsce Boga, ale to On zna najlepszy czas. Więc czekaliśmy na znaki – przyznaje duszpasterz.
Pierwszym byli bracia Miłosiernego Pana, których wspólnota zrodziła się w koszalińskim Domu Miłosierdzia. Potem wydarzenia nabrały tempa.
Czego będą szukać przybywający na pustelnię? – Cichej obecności Boga. Daleko do ludzi, ale do Boga blisko – uśmiecha się brat Wawrzyniec malując drogowskazy, które wkrótce ułatwią odnalezienie zagubionej wśród drzew drogi do eremów.
Otwarcie pustelni zaplanowano na 29 czerwca o godz. 17. Biskup Edward Dajczak poświęci znajdujący się tam kościół. Uroczystości towarzyszyć będzie jeszcze jeden znak: s. Judyta, pierwsza siostra ze wspólnoty Sióstr Miłosiernego Pana, złoży profesję zakonną.
Więcej o pustelni Bożego Miłosierdzia w numerze 26 wydania papierowego "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego".