W diecezjalnym sanktuarium wytworzył się swoisty styl rekolekcji dla młodzieży. - Czuję się tu jak w domu - mówi jeden z uczestników zakończonego właśnie turnusu.
Na lipcowy turnus do Skrzatusza zgłosiło się ok. 40 osób w wieku od pierwszej klasy szkoły średniej do drugiego roku studiów. Spotkanie zakończyło się 11 lipca.
- Rekolekcje trwają 6 pełnych dni. Dają możliwość odkrywania siebie, a co za tym idzie także Pana Boga w sobie - mówi s. Wiktoria Kucharska, uczennica krzyża.
W ramach rekolekcji młodzi słuchają dwóch konferencji dziennie, biorą udział w zabawach integracyjnych, mają czas na modlitwę indywidualną, a także spotykają się psychologiem, który przeprowadza specjalne warsztaty - w tym roku na temat depresji i lęków.
- Wiele się w moim życiu zmieniło, odkąd tu przyjeżdżam. Moja wiara bardzo się rozwinęła. Przeszła od etapu dziecięcego, takiego pierwszokomunijnego, do dojrzałego. Przekłada się to na codzienność. Patrzę na innych z większym szacunkiem. Widzę, że w każdym człowieku jest obecny Chrystus. Bardziej otworzyłem się na rodziców. Duchowość jest czymś bardzo konkretnym i przekłada się na relację z ludźmi. Na pewno zmienił się także mój stosunek do sakramentów. Podchodzę do nich bardziej świadomie, nie tylko jak do jakiegoś rytuału, który trzeba wykonać. Staram się uczestniczyć w Eucharystii częściej niż w niedziele - mówi Krzysztof, uczestnik.
Jak przyznają młodzi, Skrzatusz jest dla nich ważnym miejscem. - Jest Skrzatusz jako miejscowość, sanktuarium, ale jest też Skrzatusz, który tworzą ludzie. Skrzatusz to my. Przyjeżdżamy tu i poprzez wspólnotę tworzymy to miejsce. Na Mszę św. można pójść wszędzie, ale nie wszędzie jesteśmy my - wyjaśnia Damian.
Lipcowe rekolekcje po raz kolejny razem z s. Wiktorią prowadził o. Łukasz Buksa, franciszkanin.