Wydaje się, że problem opisany w tekście o szczecineckiej akcji mógłby w niektórych sytuacjach nie istnieć, gdyby nie pewien brak wyczucia, który czasami niektórym z nas się zdarza.
Bywa, że powodowani impulsem, np. odwiedzając jakieś sanktuarium, kupujemy dewocjonalia w zbyt dużej ilości. Chcemy koniecznie mieć pamiątkę z miejsca świętego albo pobożny prezent dla bliskiej osoby. Bierzemy więc z półek na straganach kolejne krzyżyki, medaliki, różańce, obrazki czy figurki. Przedmioty przeważnie dajemy do pobłogosławienia od razu na miejscu. Po jakimś czasie, po kolejnych wyjazdach orientujemy się, że posiadamy tych rzeczy po prostu zbyt wiele. Jeszcze większym – w moim odczuciu – problemem jest to, że zakupione dewocjonalia są niejednokrotnie marnej jakości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.