"Czy może ksiądz poświęcić...?" - pytanie to dotyczy różnych przedmiotów, które ludzie przynoszą do zakrystii. Ksiądz bierze kropidło i odmawia przewidzianą modlitwę. Za jakiś czas pojawia się problem.
Wydaje się, że problem opisany w tekście o szczecineckiej akcji, mógłby w niektórych sytuacjach nie istnieć, gdyby nie pewien brak wyczucia, który czasami niektórym z nas się zdarza.
Bywa, że powodowani impulsem, np. odwiedzając jakieś sanktuarium, kupujemy dewocjonalia w zbyt dużej ilości. Chcemy koniecznie mieć pamiątkę z miejsca świętego, albo pobożny prezent dla bliskiej osoby. Bierzemy więc z półek na straganach kolejne krzyżyki, medaliki, różańce, obrazki, czy figurki. Najczęściej owe przedmioty dajemy księdzu do pobłogosławienia od razu na miejscu. Po jakimś czasie i kolejnym wyjeździe orientujemy się, że posiadamy tych rzeczy po prostu zbyt wiele.
Jeszcze większym - w moim odczuciu - problemem jest to, że zakupione dewocjonalia są niejednokrotnie marnej jakości. Nie chodzi tylko o materiał, z jakiego są wykonane. Czasami same w sobie pozostawiają wiele do życzenia. Czy butelka na wodę w kształcie Matki Bożej z odkręcaną koroną, albo - o zgrozo - całą głową, to naprawdę dobry pomysł? Czy świeca w kształcie św. Józefa z knotem umieszczonym na czubku głowy, co sprawia, że jego postać stopniowo znika przybierając żenujące kształty, to naprawdę przejaw czci Opiekuna Świętej Rodziny?
Na szczęście, nie zawsze takie przedmioty są pobłogosławione. Nie chodzi też o to, że wszystkie dewocjonalia mają być dziełami sztuki. Bywa też, że dany przedmiot, choć marnej jakości, przedstawia jakąś wartość sentymentalną. Jednak warto pamiętać o tym, że kicz i tandeta również mogą być obrazą świętości.
Są ludzie, którzy na autentycznej pobożności ludzi chcą tanim kosztem zrobić dobry interes. Produkują więc i sprzedają rzeczy, które tak naprawdę urągają świętości, a człowiek pod wpływem impulsu je kupuje.
Dlatego na pytanie, czy niektóre "święte" rzeczy wolno wyrzucić, odpowiadam - nie tylko wolno, ale wręcz trzeba to zrobić właśnie z szacunku do świętości - oczywiście w odpowiedni sposób, np. przynosząc do parafii w ramach akcji podobnych do tej, którą zorganizowano w Szczecinku.
O samym problemie mówiliśmy już zresztą jakiś czas temu na naszej stronie:
Czy to profanacja?