To miejsce jest wotum wdzięczności za życie otrzymane od Boga. I znak drogowy: miłość to właściwy kierunek.
Jedni się dziwią, inni przystają, robią znak krzyża. Kapliczka na prywatnej posesji to w pomorskim krajobrazie nieczęsty widok. Basia i Edward Kostyszynowie wypatrują ich zawsze w podróży. − Bo kapliczka to dobry punkt, żeby się zatrzymać: i fizycznie, i duchowo – kiwa głową pan Edward. Chcieliby, żeby ta, którą ustawili przy domu, też była takim miejscem przystanięcia w codziennej bieganinie dla tych, którzy idą tędy do pracy, dla przemierzających tę ulicę działkowiczów, dla sąsiadów. Tym chyba spodobał się pomysł, że Matka Boża zamieszkała na ich osiedlu. – Jak zaczynaliśmy pracę, zatrzymała się jedna sąsiadka i pyta, co to za dziurę kopiemy. Mówię, że kapliczkę będę stawiać. Zaniemówiła. Innego dnia ktoś przejeżdżał i pytał, czy to wędzarnia będzie czy grill. Inni zastanawiali się, czyj to pomnik. Ale na poświęcenie przyszło dużo ludzi – opowiada pani Basia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.