- Płodność jest wpisana w parę małżeńską - mającą lub niemającą dzieci - mówił w Szczecinku ks. Renzo Bonetti.
Przez kilka dni w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej gościł ks. Renzo Bonetti, włoski kapłan diecezji Werona, znany duszpasterz małżeństw i rodzin, od kilkudziesięciu lat zaangażowany w różne inicjatywy na tym polu także na szczeblu watykańskim.
Spotykał się z księżmi i katechetami w ramach powakacyjnych konferencji rejonowych. Mówił tam m.in. o związku małżeństwa z Eucharystią, a także o równej godności sakramentów małżeństwa i kapłaństwa.
W szczecineckiej parafii pw. Miłosierdzia Bożego odbyło się dodatkowe spotkanie gościa z Włoch z parami małżeńskimi, które borykają się z problemem bezdzietności.
Ks. Renzo Bonetti. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość- Nie dajcie się zwieść przekleństwu, które głosi, że brak dzieci w waszym małżeństwie jest winą Boga, albo brakiem Jego błogosławieństwa. To jest fałszywa teologia - mówił duchowny.
- Wyobraźcie sobie, że stoi tu przed nami 10 par małżeńskich i każda z nich ma 5 dzieci. Uważacie, że oni są bardziej błogosławieni niż wy? Bóg was błogosławi tak samo jak ich. Wy i oni, jako małżonkowie, macie taką samą godność - usłyszeli uczestnicy spotkania.
Włoski duchowny przestrzegał małżonków przed pozornie prostymi rozwiązaniami ich problemu.
- Są tacy, którzy takie rozwiązania z łatwością podpowiadają. Mówią np.: "Adoptujcie sobie dziecko! Zobaczcie, ile na świecie jest dzieci!". Mówiąc tak, nie rozumieją, czym jest macierzyństwo i ojcostwo. To jednak nie jest takie proste. Czasami niektórzy chcą adoptować dziecko, ponieważ odczuwają taką potrzebę. "To będzie dziecko dla nas" - mówią. Chcą adoptować, żeby poczuć dopełnienie swego małżeństwa. Czasami mamy tutaj do czynienia wręcz z jakąś formą przymusu moralnego. "Musicie adoptować!" - mówi się. Nie, nie musicie! Jeśli ma dojść do adopcji, trzeba przejść pewną drogę. Musi być to droga długa i całkowicie podzielana przez oboje małżonków. W mojej praktyce duszpasterskiej zetknąłem się z przypadkami rozpadu małżeństwa po adopcji dziecka. Słyszałem wzajemne oskarżanie się: "To ty chciałaś tej adopcji. To ty chciałeś, żebyśmy wzięli to dziecko". Adopcja nie może być przedstawiana jako jedyne rozwiązanie.
Mówiąc o innej, pozornie łatwej drodze wyjścia z problemu bezdzietności, ks. Bonetti powiedział: - Są też tacy, którzy proponują jeszcze inne rozwiązanie, jak mówią - pewne, choć niekoniecznie tanie. Ostatecznie okazuje się ono faktycznie jedynie bardzo drogie. Mam na myśli zapłodnienie in vitro. Nie chodzi mi tutaj o ocenę Kościoła w tej sprawie, która jak wiadomo jest negatywna. Mówię o często niewidocznym realnym cierpieniu mężczyzn i kobiet, którzy poddają się tym procedurom.
Dlatego ks. Bonetti zaproponował uczestnikom spotkania inne podejście do ich trudnej sytuacji. Nie krył, że w niektórych sytuacjach z bezdzietnością trzeba się pogodzić, ponieważ z punktu widzenia medycyny, nie można jej zaradzić.
- Warto więc, abyście raczej zadali sobie pytanie: "Jakie znaczenie dla świata i dla Kościoła ma nasza sytuacja?" Jedna z większych pokus, jakiej możecie ulec, polega bowiem na widzeniu waszego małżeństwa jako bezużytecznego - mówił ks. Bonetti.
- Wchodzimy tutaj w centrum problemu. Płodność jest wpisana w parę małżeńską - mającą lub niemającą dzieci. Płodność bowiem jest czymś, co z jednej strony jest obecne jeszcze przed pojawieniem się dzieci, a z drugiej strony, idzie też dalej niż samo biologiczne ich zrodzenie - usłyszeli uczestnicy spotkania.
Co to znaczy, że płodność jest wcześniej? - Gdy dwoje ludzi łączy się ze sobą, tworzą jedność - my. Mają wspólny dom, wzajemne uczucie, wszystko, co ich łączy. Pierwszą płodnością jest właśnie to - wasza jedność. Przecież jest tak, że kiedy jesteście doskonale zjednoczeni, czujecie się lepiej. "Dobrze mi z tobą" - mówicie wtedy. "Kiedy jestem z tobą, czuję, że jestem sobą" - dodajecie. Pierwszą płodnością mężczyzny jest bowiem sprawianie, aby kobieta, z którą jest, wzrastała jako kobieta. Z kolei pierwszą płodnością kobiety jest sprawianie, aby mężczyzna, z którym jest, wzrastał jako mężczyzna. Pierwsza płodność polega właśnie na tym, że w związku mężczyzny i kobiety ukazuje się prawdziwe piękno męskości i kobiecości. Prawdziwą bezpłodnością jest właśnie nieumiejętność tworzenia takiej jedności. Są pary, które co prawda mają dzieci, ale nie ma między nimi takiej jedności. Owszem, są dzieci, ale ten mężczyzna i ta kobieta pozostają ubogimi - mówił gość z Włoch.
Co z kolei wg ks. Bonettiego oznacza, że płodność idzie dalej?
- Jest też coś, co nazywamy płodnością duchową. Oznacza ona, że poprzez moją obecność daję życie innym, którzy są wokół mnie. Można pozostawać niejako zakotwiczonym w przeżywaniu ciężaru nieposiadania dzieci biologicznych, ale można też zacząć żyć w kluczu płodności duchowej. Widziałem bezdzietne pary małżeńskie, które były doskonalsze w swoim macierzyństwie i ojcostwie niż pary posiadające potomstwo. Przychodzi mi na myśl pewna konkretna para, już zaawansowana wiekiem. Wielokrotnie byłem gościem w ich domu. Rzadko spotykałem tak rozwinięte, tak bezgraniczne macierzyństwo i ojcostwo, jak u nich. Ich znajomi zawsze mówili, że kiedy się z nimi spotykali, oddychali doświadczeniem bycia kochanymi. U nich zawsze ktoś był. Nie przypominam sobie, żebym jadł posiłek tylko z nimi samymi. Oczywiście, oni musieli przejść pewną drogę, żeby tak żyć, ale jest to możliwe - mówił duchowny, który zachęcał uczestników spotkania do zadania sobie jeszcze jednego pytania: "Czy chcę być matką i ojcem mojego własnego dziecka, czy jestem gotowy, aby stać się matką i ojcem jakiegokolwiek dziecka Bożego?"
Ks. Renzo Bonetti - kapłan włoskiej diecezji Werona. W latach 1995-2003 był Dyrektorem Krajowego Biura ds. Duszpasterstwa Rodziny Konferencji Episkopatu Włoch. Tutaj rozpoczął wiele działań, takich jak studia magisterskie z "Nauk o małżeństwie i rodzinie" we współpracy z Papieskim Instytutem Teologicznym "Jana Pawła II", "Letnie tygodnie szkoleniowe" i "Krajowe tygodnie studiów nad duchowością małżeńską i rodzinną".
W latach 2001-2006 był koordynatorem projektu "Parafia-Rodzina" Konferencji Episkopatu Włoch - laboratorium badawczego mającego na celu wskazanie nowych dróg uczestnictwa rodziny w życiu parafii, z którego narodziły się w różnych włoskich diecezjach doświadczenia duszpasterskie "Wspólnot Rodzinnych Ewangelizacji".
W latach 2003-2009 był konsultorem Papieskiej Rady ds. Rodziny. Od 2002 do 2012 był proboszczem w Bovolone w diecezji Werona. Od 2010 roku jest Prezesem Fundacji "Famiglia Dono Grande" (Rodzina Wielki Dar), której celem jest promowanie rodziny właśnie jako "wielkiego daru” dla przyszłości świata, wspierając tych, którzy cierpią z powodu jego braku lub niekompletności.
Od 2012 roku ks. Bonetti jest też Konsultorem Fundacji Watykańskiej "Międzynarodowe Centrum Rodziny w Nazarecie". Wydał wiele publikacji po włosku. W Polsce jest przetłumaczona jego książka "Aby byli jedno".